Po zwycięstwie w wyborach Demokraci w Kongresie USA konkurują o kluczowe stanowiska przywódcze, z funkcją lidera większości w Izbie Reprezentantów na czele.
Przyszła demokratyczna przewodnicząca Izby, Nancy Pelosi, jako kandydata na to ostatnie stanowisko poparła kongresmana Johna D.Murthę z Pensylwanii, czołowego krytyka wojny w Iraku w Kongresie, który wzywa do szybkiego wycofania stamtąd wszystkich wojsk.
W rozesłanym w niedzielę liście Pelosi obsypała go komplementami i pochwaliła za odwagę w sprawie Iraku. Administracja George'a Busha odrzuciła apel Murthy, określając go jako defetyzm.
Kongresman - były oficer piechoty morskiej i weteran wojny wietnamskiej - stał się bohaterem antywojennej opozycji skupionej na lewym skrzydle Partii Demokratycznej, do którego należy także Pelosi.
Na razie jednak więcej członków Izby popiera jako przyszłego lidera kongresmana Steny Hoyera, który pełni drugą w partyjnej hierarchii funkcję "whipa", czyli prefekta większości parlamentarnej - odpowiedzialnego za dyscyplinę w klubie parlamentarnym. Jest on bardziej umiarkowany i ma za sobą większość nowo wybranych członków Izby.
Wybory nowego przywódcy większości odbędą się w czwartek. Pelosi odmówiła poparcia Hoyerowi także na tle osobistych animozji - w 2001 r. rywalizował z nią o posadę "whipa" i wygrał.
Pelosi została przywódczynią Demokratów w Izbie w rok później, po rezygnacji kongresmana Dicka Gephardta. Murtha prowadził wtedy jej kampanię wyborczą.
Sytuację komplikuje to, że mimo swego antywojennego stanowiska Murtha zajmuje konserwatywne stanowisko w niektórych sprawach - występuje np. przeciw aborcji i kontroli dostępu do broni palnej. Z tego powodu odmówiło mu poparcia wielu wpływowych liberałów i wiele feministek.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/
