Chiny, jak każdy inny kraj powinny dbać o bezpieczeństwo sieci komputerowych - oświadczył we wtorek rzecznik Departamentu Stanu (DS) USA P.J. Crowley.
"Każdy kraj ma obowiązek, niezależnie od tego, jakie mogłyby być źródła cyberataków" gwarantować bezpieczeństwo swojej części sieci. "To dotyczy też Chin" - podkreślił Crowley.
Rzecznik DS przyznał, że firma Google Inc. była w kontakcie z departamentem zanim podała do wiadomości publicznej, że może wycofać się z Chin i nie będzie dłużej akceptować narzucanej przez tamtejsze władze cenzury, stosowanej wobec wyników wyszukiwarki Google.
Korporacja podjęła tę decyzję po serii cyberataków na pocztę elektroniczną osób walczących o przestrzeganie praw człowieka w Chinach, oraz "włamań" do sieci ok. 20 korporacji.
Reuters dodaje, że Sekretarz Stanu, Hillary Clinton spotkała się w zeszłym tygodniu z szefami najważniejszych firm technologicznych, m.in. Microsoft, Twitter, Cisco Systems i Google, co mogłoby sugerować, że administracja prezydenta Baracka Obamy ma zamiar wywrzeć większą presję na Chiny w sprawach cenzury i bezpieczeństwa sieci.
Nie wiadomo jednak, czy decyzja firmy Google o ewentualnym wycofaniu się z Chin i stanowisko administracji, wyrażone we wtorkowym komunikacie rzecznika DS były skoordynowane.
Asystent pani Clinton powiedział agencji Reutera, że szefowa dyplomacji ogłosi 21 stycznia nową inicjatywę polityczną: "Wolność internetu".
Przedstawiciele Google'a poinformowali zaś, że współpracowali z rządem USA w kwestiach dotyczących łamania reguł bezpieczeństwa. (PAP)
fit/
5460490, 5460465, 5460630, arch. Media