Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Inauguracja Obamy: tłumy dopisały, zawiodła technika

0
Podziel się:

Zwolennicy Baracka Obamy nie zawiedli i tłumnie przybyli w poniedziałek
na waszyngtoński Mall, by świętować inaugurację jego drugiej kadencji. Ale część publiczności w
dalszej części parku nie usłyszała przysięgi 44. prezydenta USA. Zepsuł się ekran.

Zwolennicy Baracka Obamy nie zawiedli i tłumnie przybyli w poniedziałek na waszyngtoński Mall, by świętować inaugurację jego drugiej kadencji. Ale część publiczności w dalszej części parku nie usłyszała przysięgi 44. prezydenta USA. Zepsuł się ekran.

"Tak się cieszę, że tak wiele osób przyszło, bo Obama bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje naszego wsparcia. Bałam się, że skoro to druga kadencja, to ludzie nie przyjdą" - powiedziała PAP 55-letnia Sandra. "To historyczne, to monumentalne, to dowodzi, że nasza demokracja działa" - ekscytował się Jeff, czarnoskóry żołnierz marynarki wojennej z Dallas w Teksasie.

Od wczesnego ranka zwolennicy Obamy ustawiali się w długich kolejkach do punktów kontroli, przed wejściem do poszczególnych stref obserwacyjnych. Tłumy wypełniły niemal cały Mall, czyli park rozciągający się od Kapitolu, gdzie w południe czasu lokalnego rozpoczęła się ceremonia zaprzysiężenia Obamy, po pomnik Waszyngtona.

Cztery lata temu na zaprzysiężenie pierwszego czarnoskórego prezydenta USA do Waszyngtonu przyjechały 1,8 mln ludzi. W tym roku tłumy są mniejsze, ale wciąż imponujące, szacowane na ok. 700 tys. osób.

Ogromnymi okrzykami witali pojawiających się ważniejszych uczestników i gości uroczystości. Jedną z największych owacji otrzymał uwielbiany przez Amerykanów były prezydent Bill Clinton i jego żona Hillary, szefowa dyplomacji, o której spekuluje się, że wystartuje o fotel prezydenta za cztery lata. "Może następnym prezydentem USA będzie kobieta - mówi Holly, która na ceremonię przyprowadziła siedmioletnią córkę. - Cztery lata temu była za mała, ale teraz chciałam, by wzięła udział w tym historycznym wydarzeniu".

Ale dziesiątkom tysięcy osób zgromadzonych wokół pomnika Waszyngtona, w sektorze położonym najdalej od Kapitolu, niedane było posłuchać przysięgi i przemówienia inauguracyjnego Obamy. Ogromny ekran co chwilę psuł się, zanikał obraz i dźwięk, słychać było tylko poszczególne słowa. "To skandal, zepsuli całą imprezę; lepiej gdybyśmy zostali w domu" - powiedział Matt. "Nie mogę w to uwierzyć, że nie zdołali naprawić tego ekranu. Cztery lata temu staliśmy dokładnie w tym samym miejscu i wszytko działało" - dodała jego żona.

Wielu spośród spotkanych przez PAP zwolenników prezydenta Obamy nie uczestniczyło w jego inauguracji cztery lata temu. Nie chcieli stracić tej okazji po raz drugi, mówili. "To historyczny dzień. Wątpię, by za mojego życia prezydentem USA ponownie została osoba czarnoskóra. Ten kraj tak bardzo się nie zmienił. Wciąż jest dużo rasizmu. Tylko teraz nosi on garnitur, a nie biały kaptur (nawiązanie do Ku-Klux-Klanu - PAP) " - powiedziała Sandy, czarnoskóra 30-latka.

Wraz z przyjaciółmi przyjechała na inaugurację z Kentucky już w niedzielę. Jechali samochodem 12 godzin. Noc z niedzieli na poniedziałek spędzali na Mallu, by zająć sobie jak najlepsze miejsca.

Dean i Victoria, emerytowani nauczyciele, przyjechali z Wisconsin. "Jechaliśmy ze środka kontynentu aż dwa dni" - powiedział Dean. "Jesteśmy trochę rozczarowani pierwszą kadencją Obamy, ale staramy się mu wybaczyć, bo przecież wiemy, jak trudno pracować z Republikanami" - tłumaczy Victoria. Liczy, że podczas drugiej kadencji Obama ukończy plan powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich Amerykanów, na tym samym poziomie, jaki mają politycy. "Nie może być żadnych cięć ani w świadczeniach socjalnych, ani opiece zdrowotnej, niech tną budżet wojskowy" - dodaje.

Wielu czarnoskórych uczestników inauguracji, obok znaczków z wizerunkiem Obamy (niezwykle popularne były też czapeczki i koszulki, sprzedawane po 5-10 dolarów) nosiło także podobiznę Martina Luthera Kinga Jr. W tym roku zaprzysiężenie Obamy odbywało się bowiem w Dniu Kinga, bohatera walki o prawa Afroamerykanów obchodzonym w trzeci poniedziałek w roku. By oddać mu hołd, Obama składając przysięgę prezydencką, skorzystał z egzemplarza Biblii należącej właśnie do Kinga. Druga biblia, na którą przysięgał pochodzi z zaprzysiężenia w 1861 roku prezydenta Abrahama Lincolna, do którego dziedzictwa Obama też często się odwołuje.

Podczas uroczystości zaprzysiężenia pojawiały się też i inne symbole. Inwokację religijną wygłosiła po raz pierwszy w historii inauguracji kobieta i zarazem osoba świecka - Myrlie Evers-Williams, wdowa po zamordowanym działaczu na rzecz praw Afroamerykanów Medgarze Eversie. A wiersz inauguracyjny wygłosił poeta Richard Blanco, pierwszy Latynos oraz gej w tej roli. Obama w swym przemówieniu nawiązał do praw "braci i sióstr homoseksualistów", wzbudzając brawa zgromadzonych.

Po południu w Waszyngtonie odbyła się tradycyjna 57. ogromna Parada Inauguracyjna wzdłuż Pennsylvania Avenue. Obama z żoną Michelle oraz wiceprezydentem Joe Bidenem i jego małżonką przyjęli najpierw defiladę wojsk w historycznych strojach nawiązujących do wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych z końca XVIII wieku. Potem wsiedli do limuzyny, która ruszyła powoli aleją prowadzącą z Kapitolu do Białego Domu. Tak jak cztery lata temu, ogromny entuzjazm tłumów zgromadzonych wzdłuż ulic, pierwsza para wysiadła dwukrotnie z samochodu i pokonała część trasy pieszo. Dołączyli do nich także Biden z małżonką. Poprzedni prezydenci w dniu inauguracji pokonywali na ogół tę trasę samochodami. Pierwszym, który szedł pieszo, był Jimmy Carter (1977-1981).

Uroczystości zakończą wieczorem bale inauguracyjne, ale z powodu zmagań z problemami gospodarczymi będą tylko dwa bale oficjalne, na których pojawi się prezydent, organizowane przez specjalny komitet (cztery lata temu było 10 takich balów). Będą to tzw. Bal Inauguracyjny, gdzie po bilety w cenie 60 dolarów mogli się zapisywać też zwykli obywatele oraz Bal Naczelnego Dowódcy (The Commander-in-Chief's Ball), zapoczątkowany przez George'a W. Busha dla wojskowych, m.in. powracających ze służby poza granicami USA i ich współmałżonków.

Porządku i bezpieczeństwa pilnowało w poniedziałek w Waszyngtonie około 30 tys. funkcjonariuszy różnych służb: policji, wojska oraz Gwardii Narodowej, reprezentujących 25 stanów. Od wczesnego ranka pojazdy opancerzone Armii USA zablokowały arterie centrum Waszyngtonu, ale strefy bezpieczeństwa były mniejsze niż w 2009 roku.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

icz/ zab/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)