Prominentny demokratyczny kongresmen Charles Rangel z Nowego Jorku, oskarżony o korupcję, zawarł wstępny układ z prawnikami z Komisji ds.Etyki Izby Reprezentantów. Może mu to pozwolić uniknąć publicznego parlamentarnego procesu w Kongresie.
Proces taki, który planuje się na wrzesień, a więc na krótko przed wyborami do Kongresu, byłby politycznie niebezpieczny dla Partii Demokratycznej.
Demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, obiecywała "osuszyć etyczne bagno" w Kongresie po okresie rządów Republikanów na Kapitolu, zakończonych po ich porażce w wyborach w 2006 r. Przyczyną jej była m.in. seria afer korupcyjnych, których negatywnymi bohaterami byli politycy tej partii.
Na podstawie układu adwokatów Rangela z prawnikami Kongresu, przyznałby się on winy i przyjął karę wyznaczoną przez Komisję ds.Etyki.
W czwartek Komisja ds. Etyki przedstawiła Rangelowi 13 zarzutów naruszenia norm obowiązujących członka Kongresu.
Oskarżono go m.in., że używał swego mieszkania w Harlemie subwencjonowanego przez państwo jako biura sztabu swej kampanii wyborczej, ukrywał dochody z wynajmu willi w Dominikanie i posługiwał się papierem firmowym swego biura w Kongresie do listów z prośbami o datki na budowę ośrodka nazwanego swoim imieniem.
Wcześniej zarzucano kongresmenowi, że korporacje fundowały mu podróże na Karaiby.
80-letni Rangel, który zasiada w Kongresie od ponad 40 lat, nie przyznaje się do winy.
Rangel był jednym z pierwszych czarnych członków Izby Reprezentantów i współzałożycielem afroamerykańskiej grupy parlamentarnej. Jest weteranem wojny koreańskiej, niezmiernie popularnym w Nowym Jorku, szczególnie wśród czarnej i latynoskiej społeczności.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ sp/