W USA słabnie poparcie dla amerykańskiego embarga wobec Kuby. Embargo wprowadzono w 1960 r., a więc ma już 50 lat, ale nie doprowadziło do załamania się komunistycznego reżimu w tym kraju.
Jak przypomniał piątkowy "Washington Post", ostatnio nawet Francisco J. Hernandez, szef Kubańsko-Amerykańskiej Fundacji Narodowej (CANF), głównej organizacji kubańskich imigrantów w USA, powiedział, że embargo pełni dziś rolę głównie "symboliczną" i "nie jest już ważne".
W 2007 r. w rozmowie z PAP Hernandez oświadczył, że embargo powinno być utrzymane.
W ultrakonserwatywnym magazynie "Soldiers of Fortune" ukazał się artykuł, którego autorzy krytykują embargo jako "50 lat fiaska", będącego wyrazem "skostniałej polityki USA wobec Kuby".
Nazywają embargo "absurdem, który nie osiągnął niczego" i stał się "błogosławieństwem dla reżimu Castro, dostarczając mu wygodnego wytłumaczenia" dla własnych porażek.
Po niedawnym zwolnieniu więźniów politycznych na Kubie pojawiły się głosy, że zbliża się moment zniesienia embarga. Wypowiedział się w tym duchu m.in. hiszpański minister spraw zagranicznych Miguel Angel Moratinos.
Na uchylenie embarga naciskają środowiska biznesu w USA. Argumentują, że utrudnia ono amerykańskiemu przemysłowi i rolnictwu konkurowanie z Kanadą i krajami europejskimi, które od dawna handlują z Kubą.
W czwartek Demokraci w Komisji Rozdziału Środków Budżetowych Senatu wnieśli projekt ustawy, która złagodziłaby embargo na towary rolnicze. Znosiłaby ona wymóg, aby Kuba kupowała w USA produkty rolnicze płacąc za nie z góry gotówką.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/
