Nominowany nowym przewodniczącym Kolegium Szefów Sztabów admirał Michael Mullen wyraził opinię, że bez politycznego rozwiązania konfliktu etniczno-religijnego, w Iraku nie uda się zakończyć wojny, nawet wysyłając tam jeszcze większą liczbę wojsk niż obecnie.
"Jeżeli nie nastąpi polityczne pojednanie, żadna liczba dodatkowych wojsk nic nie pomoże" - powiedział adm. Mullen we wtorek na przesłuchaniach przed senacką Komisją Sił Zbrojnych, mającą zadecydować o zatwierdzeniu przez Senat jego nominacji.
Jednocześnie jednak podkreślił, że bezpieczeństwo, jakie mogą zapewnić amerykańskie wojska, odgrywa kluczową rolę w stworzeniu warunków dla politycznego pojednania między sunnitami a szyitami, ponieważ "dostarcza rządowi irackiemu swobody manewru potrzebnej do działań na rzecz takiego pojednania i wzrostu gospodarczego".
Admirał utrzymywał, że stan bezpieczeństwa w Iraku stopniowo się poprawia. "Bezpieczeństwo jest lepsze, nie doskonałe, ale lepsze" - powiedział.
Oświadczył też, że jeżeli Stany Zjednoczone przegrają, zwycięzcą będzie Iran, który - według Mullena - uzbraja rebeliantów w Iraku i talibów w Afganistanie.
W razie zatwierdzenia jego nominacji, co wydaje się przesądzone, Mullen zastąpi na stanowisku przewodniczącego Kolegium Szefów Sztabów generała Petera Pace'a.
Ten ostatni związany był z byłym szefem Pentagonu Donaldem Rumsfeldem, zwolnionym w listopadzie 2006 r. pod naciskiem krytyki za błędy w prowadzeniu wojny.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ gsi/