Demokratyczny kandydat do nominacji prezydenckiej, senator Barack Obama, odrzucił krytykę ze strony premiera Australii Johna Howarda, który powiedział, że jego propozycje w sprawie zakończenia wojny w Iraku ośmielają wrogów Stanów Zjednoczonych.
Obama proponuje rozpoczęcie w maju ewakuacji wojsk amerykańskich z Iraku i całkowite ich wycofanie do końca marca 2008 roku. Podkreśla, że od początku był przeciwny inwazji na Irak - w odróżnieniu od większości pozostałych demokratycznych pretendentów Białego Domu.
Premier Howard powiedział w sobotę, że proponowane przez Obamę rozwiązanie "ośmiela tych, którzy chcą kompletnie zdestabilizować i zniszczyć Irak". Dodał, że przeciwnicy USA pragną zwycięstwa wyborczego Obamy, albo innego antywojennie nastawionego kandydata Partii Demokratycznej.
Zapytany w niedzielę o wypowiedź australijskiego premiera, Obama oświadczył, że "pochlebia mu, że jeden z sojuszników prezydenta George'a Busha czuł się zobowiązany, żeby go zaatakować". Dodał następnie, że jeżeli Howard uważa, iż nie robi się wystarczająco dużo w Iraku, powinien rozważyć wysłanie tam większej liczby australijskich żołnierzy.
Australia pod rządami Howarda jest jednym z najwierniejszych sprzymierzeńców Ameryki, ale ma w Iraku tylko około 1400 żołnierzy. Dla porównania USA wysłały do Iraku około 140 tysięcy wojsk.
45-letni Obama, charyzmatyczny polityk nazywany "czarnym J.F.Kennedym", ogłosił w sobotę, że będzie się ubiegał o urząd prezydenta.
W niedzielę prowadził kampanię w stanie Iowa, gdzie w styczniu 2008 r. odbędą się ważne prawybory w wyścigu do Białego Domu. Na konferencji prasowej na tamtejszym uniwersytecie stanowym powiedział, że Kongres "nigdy nie powinien upoważniać prezydenta" do inwazji na Irak.
Była to aluzja do głosowania w Senacie w 2002 r., gdy wielu Demokratów głosowało za wojną. Była wśród nich także senator Hillary Clinton - na razie faworytka w konkurencji do partyjnej nominacji prezydenckiej.
W wywiadzie dla agencji AP Obama ustosunkował się do obaw, że jego drugie imię Husajn - nadane mu przez ojca, który był muzułmaninem - zaszkodzi mu w kampanii wyborczej, gdyż kojarzy się z islamem i z powieszonym niedawno obalonym dyktatorem Iraku.
Senator powiedział, że liczy na to, iż większość wyborców zdaje sobie sprawę, że nie ma nic wspólnego z islamem, i podkreślił, że jest członkiem protestanckiego Zjednoczonego Kościoła Chrystusowego. Dodał następnie, że ma nadzieję, iż "wyborcy nie będą interesowali się wyznaniem jako probierzem tego, czy kandydat ma system wartości i docenia rolę wiary w kształtowaniu ludzkiego życia".
Powiedział też, że wierzy, iż jego rasa "nie będzie głównym czynnikiem" decydującym o jego szansach w wyborach. "Myślę, że ludzie ocenią mnie na podstawie moich zasług" - oświadczył.
W razie uzyskania demokratycznej nominacji i ostatecznego zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach, Obama byłby pierwszym murzyńskim prezydentem USA.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/