Policjanci w Dallas w Teksasie wyrażają zdziwienie, dlaczego personel ochrony wiecu Baracka Obamy w środę w tym mieście przerwał sprawdzanie jego uczestników, czy nie mają broni - podał miejscowy dziennik "Star-Telegram".
Przy wejściach do hali Reunion Arena, gdzie odbywał się wiec, początkowo kontrolowano torby wchodzących i sprawdzano ich w bramkach z wykrywaczami metali. Potem jednak tego zaprzestano i przez następną godzinę ludzie wchodzili niekontrolowani.
Decyzję o zaprzestaniu kontroli podjęła Secret Service, czyli służba ochrony rządu. Powodem miały być gigantyczne korki przy wejściach. Argumentowano też, że "tłum był przyjazny" kandydatowi.
Policja w Dallas uważa jednak, że kontroli nie należało usuwać - według niej było to "potknięcie w zakresie bezpieczeństwa".
Obama jako pierwszy z kandydatów prezydenckich, już w zeszłym roku, otrzymał ochronę Secret Service. Wielu Afroamerykanów obawia się, że jako charyzmatyczny polityk z wielkimi szansami na Biały Dom może paść ofiarą zamachu. Murzyni przypominają zamordowanie w 1968 r. przywódcy walki czarnych o prawa obywatelskie, pastora Martina Luthera Kinga, przez białego rasistę.
Badania socjologiczne i obserwacje wskazują, że obecnie postawy rasistowskie są w USA znacznie rzadsze. Jednak w latach 90., kiedy czarnoskóry emerytowany generał Colin Powell (późniejszy sekretarz stanu) rozważał kandydowanie na prezydenta, zrezygnował pod presją żony, która bała się o jego życie.
Niedawno laureatka literackiej Nagrody Nobla, brytyjska pisarka Doris Lessing, powiedziała, że jeżeli Obama wygra wybory prezydenckie, zostanie prawdopodobnie zamordowany.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/