Wypowiedzi przywódcy demokratycznej większości w Senacie USA Harry'ego Reida o tym, że wojna w Iraku "jest przegrana", wywołały ostrą krytykę ze strony Republikanów. Zarzucają oni Reidowi osłabianie morale wojsk w Iraku.
"Myślę, że sekretarz stanu i minister obrony wiedzą, że ta wojna jest przegrana i że zwiększenie liczby wojsk w Iraku do niczego nie prowadzi, o czym świadczy ogromna skala przemocy w tym kraju" - powiedział w czwartek senator Reid na konferencji prasowej w Waszyngtonie. Dodał, że w rozmowie z prezydentem George'em Bushem poradził mu, aby nie podążał drogą prezydenta Lyndona B.Johnsona, który "nie chciał przegrać wojny za swojej kadencji".
Wypowiedź Reida spotkała się z surową ripostą Republikanów.
"Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak nasi żołnierze, którzy codziennie ryzykują życie, zareagują, kiedy usłyszą, że lider Demokratów w amerykańskim Senacie stwierdza, iż wojna jest przegrana" - powiedział przywódca republikańskiej mniejszości, senator Mitch McConnell.
Reid ocenił tak sytuację w Iraku po rozmowach demokratycznych przywódców z prezydentem Bushem w środę, które nie przyniosły żadnego zbliżenia stanowisk w sprawie dalszego finansowania wojny. Demokraci próbują je uzależnić od wyznaczenia harmonogramu stopniowego wycofywania wojsk z Iraku.
Demokraci w Izbie Reprezentantów uchwalili ustawę, w której warunkiem przyznania rządowi dalszych ponad 100 miliardów dolarów na operacje w Iraku jest wycofanie stamtąd wszystkich oddziałów bojowych do końca sierpnia 2008 r.
Senat postanowił w swojej ustawie, że należy zacząć ewakuację wojsk w ciągu czterech miesięcy i całkowicie je wycofać do końca marca przyszłego roku.
Obie izby mają w przyszłym tygodniu uzgodnić wspólną wersję ustawy, ale Bush już zapowiedział, że ją zawetuje. Demokraci nie mają wystarczającej większości, żeby uchylić weto - potrzeba do tego co najmniej dwóch trzecich głosów.
W rozmowach z prezydentem liderzy demokratyczni proponowali, że uchwalą ustawę w nieco łagodniejszej postaci - tzn. wyznaczając terminy wycofania wojsk nie jako obowiązkowe, tylko jako cel, do którego należy dążyć.
Bush jednak był nieprzejednany i oświadczył, że nawet taka ustawa spotka się z jego wetem. "To błąd ustalać sztuczne terminy w ustawie o funduszach na wojnę" - powiedział.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/