Nasila się presja, aby dostarczyć broni powstańcom w Syrii, czemu wciąż sprzeciwia się administracja USA. Jest ona jednak coraz mocniej krytykowana za swoją politykę wobec kryzysu syryjskiego.
Do uzbrojenia powstańców wezwał w piątek były doradca prezydenta George'a W. Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Stephen Hadley.
"Moralne argumenty na rzecz uzbrojenia Syryjczyków walczących o wolność stały się przytłaczające. (...) Z pewnością niewielu ludziom bardziej należą się środki samoobrony w obliczu rosnącej brutalności reżimu" - napisał Hadley w piątkowym "Washington Post".
Podaje on również argumenty praktyczne na rzecz dostarczenia broni. Jego zdaniem pozwoliłoby to powstańcom odnieść zwycięstwo nad siłami reżimu prezydenta Baszara el-Asada, podczas gdy obecnie konflikt się tylko przedłuża, co grozi wzrostem wpływów ekstremistów islamskich.
"Im dłużej będzie trwała ta walka, tym bardziej stanie się zmilitaryzowana. Im bardziej będzie zmilitaryzowana, tym łatwiej o przyszłości Syrii zadecyduje to, kto ma więcej broni, a nie kto ma więcej głosów (w wyborach). Im bardziej walka będzie zmilitaryzowana, tym większe powstaną szanse dla Al-Kaidy" - pisze Hadley.
Radzi on jednak, by uzbrojenie powstańców połączyć z krokami politycznymi. W szczególności zaleca, by USA, kraje Ligi Arabskiej, Turcja i państwa europejskie ściślej współpracowały z Syryjską Radą Narodową, której powinno pomóc dostarczenie broni. Wzywa też do wystosowania apelu do reżimowej armii syryjskiej, aby zerwała z Asadem, i obiecania jej, że będzie "odgrywała rolę w nowej Syrii".
Uzbrojenie powstańców planują kraje arabskie. Wspomniały o tym w tym tygodniu rządy Arabii Saudyjskiej i Kataru. Parlament Kuwejtu uchwalił w czwartek - niewiążącą co prawda - rezolucję wzywającą rząd do dostarczenia broni walczącym Syryjczykom.
Kraje arabskie nalegają na usunięcie Asada jako głównego sojusznika Iranu w regionie Bliskiego Wschodu.
Administracja prezydenta Baracka Obamy sprzeciwia się temu, twierdząc, że najlepszym sposobem usunięcia Asada są sankcje i presja dyplomatyczna.
"Nie jest dla nas jasne, czy uzbrojenie teraz ludzi (w Syrii) zmniejszy liczbę ofiar bądź doprowadzi do upadku reżimu Asada" - powiedział w czwartek w Kongresie dyrektor ds. bliskowschodnich w Departamencie Stanu Jeffrey D. Feltman.
Wcześniej przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA generał Martin Dempsey oświadczył w wywiadzie telewizyjnym, że nie potrafi "zidentyfikować", kim jest opozycja w Syrii.
Rewolta przeciwko reżimowi Asada, krwawo tłumiona przez siły rządowe, trwa od 11 miesięcy. Według szacunków ONZ dotychczas zginęło co najmniej 7500 ludzi.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/