Na przesłuchaniach przed komisją Senatu USA przedstawiciele administracji przyznali, że władze popełniły błędy w sprawie Nigeryjczyka, który w grudniu zamierzał wysadzić samolot nad Detroit.
Krajowy dyrektor wywiadu Dennis Blair powiedział w środę senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, że po wylądowaniu samolotu zamachowiec powinien być przesłuchany przez specjalną grupę dochodzeniową zajmującą się terrorystami, a nie przez śledczych z normalnego apartu ścigania.
Sprawę Umara Faruka Abdulmutallaba, nigeryjskiego terrorysty związanego z Al-Kaidą, przekazano cywilnemu wymiarowi sprawiedliwości. Decyzja ta spotkała się z szeroką krytyką, zwłaszcza ze strony republikańskiej opozycji.
Blair powiedział, że nie skonsultowano z nim decyzji o przesłuchaniu terrorysty przez śledczych zajmujących się przestępstwami pospolitymi.
Na przesłuchaniu przed komisją Senatu podsekretarz ds. zarządzania w Departamencie Stanu Patrick F.Kennedy przyznał, że Abdulmutallaba wpuszczono na pokład samolotu, ponieważ na liście podejrzanych o terroryzm, którą dysponuje obsługa kontroli pasażerów, jego nazwisko było przekręcone i nie zgadzało się z nazwiskiem w paszporcie.
Nazwisko przekręcił pracownik ambasady USA w Nigerii - wyjaśnił Kennedy.
Na liście podejrzanych, których nie wpuszcza się do samolotów, błędne nazwisko umieszczono dzień wcześniej, po tym gdy ojciec Nigeryjczyka ostrzegł ambasadę, że jego syn głosi ekstremistyczne poglądy i może być zagrożeniem dla Ameryki.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/