Dowódcy wojsk amerykańskich w Iraku rozważają koncepcję wzmocnienia ich dodatkowymi 10 brygadami bojowymi, które musiałyby zostać przysłane z USA - powiedział przebywający w Bagdadzie republikański senator John McCain, cytowany w piątkowej prasie.
Tym samym siły USA w Iraku wzrosłyby z obecnych 140 tysięcy do co najmniej 175 tysięcy żołnierzy. Ku zwiększeniu liczby wojsk o 20 tysięcy skłania się prezydent George Bush.
Z informacji dochodzących dotąd z Iraku nie wynikało jasno, jakie stanowisko w tej kwestii zajmują naczelny dowódca wojsk w Iraku gen. George W. Casey i inni dowódcy. Niektórzy z nich mówili, że dodatkowe wojska nie są potrzebne, ale inni sugerowali, że wzmocnienie obecnego kontyngentu by się przydało, głównie dla zwiększenia bezpieczeństwa w Bagdadzie.
Zdaniem senatora McCaina także rząd iracki premiera Nuriego al-Malikiego "z pewnością nie wyklucza opcji dodatkowych wojsk".
McCain, uważany za prawdopodobnego kandydata na prezydenta z ramienia Republikanów w wyborach w 2008 r., przebywa w Iraku z delegacją senatorów i kongresmanów, w większości zwolenników "walki do zwycięstwa" w tym kraju.
Jak pisze jednak piątkowy "Wall Street Journal", plan zwiększenia liczebności wojsk "napotyka opozycję ze strony przedstawicieli irackiego rządu, którzy zdecydowanie uważają, że to nie jest rozwiązanie".
Ogłoszony w zeszłym tygodniu raport komisji Bakera i Hamiltona nie zaleca zwiększenia wojsk, lecz przeciwnie - radzi zredukować ich liczbę do początku 2008 r. przez wycofanie do USA wszystkich brygad bojowych i pozostawienie w Iraku tylko oddziałów przeznaczonych do szkolenia sił irackich i walki z Al-Kaidą.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/