Administracja prezydenta Baracka Obamy znalazła się pod pręgierzem krytyki, kiedy pod presją farmerów zrezygnowała z wprowadzenia przepisów zabraniających wykonywania przez młodocianych pracowników niektórych prac w rolnictwie.
Plan przewidywał, że dzieci poniżej 16 lat nie mogą wykonywać prac łączących się z obsługą niektórych urządzeń z napędem elektrycznym, a osoby poniżej 18 lat nie mogą pracować w silosach zbożowych i na zamkniętych terenach karmienia bydła.
Projektowane przepisy spotkały się z protestami farmerów w takich stanach jak Kansas, Nebraska i Montana, gdzie nastolatki rutynowo pomagają w pracach rolniczych, w tym przy obsłudze ciężkiego sprzętu.
Chociaż przepisy wyłączały dzieci pracujące na farmach prowadzonych przez ich rodziców, plan stał się przedmiotem kpin w rolniczych stanach. Popierający farmerów Republikanie uznali, że jest to nowy przykład nadmiernej ingerencji rządu w działalność gospodarczą.
Kiedy administracja wycofała swój plan, zaprotestowała Child Labor Coalition, organizacja walcząca z zatrudnianiem dzieci. Zwróciła ona uwagę, że młodociani pracujący na farmach częściej niż dorośli ulegają wypadkom, czasami śmiertelnym.
Działacze podkreślają, że praca dzieci jest także dość powszechna wśród imigrantów z Ameryki Łacińskiej zatrudnianych sezonowo w rolnictwie.
Lewicowi krytycy Obamy uznali decyzję administracji za kolejny przykład koncesji na rzecz Republikanów i biznesu, motywowanych chęcią wygrania tegorocznych wyborów.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/