Popierana przez Biały Dom koncepcja tymczasowego zwiększenia liczby wojsk w Iraku o 15-30 tysięcy żołnierzy napotyka sprzeciw Kolegium Szefów Sztabów - pisze wtorkowy "Washington Post" powołując się na anonimowe źródła w administracji.
Szefowie sztabów uważają, że ekipa prezydenta Busha wciąż nie ma jasno określonej wizji celów misji w Iraku i trwa przy pomyśle wysłania dodatkowych wojsk na sześć do ośmiu miesięcy z braku innych alternatyw.
Zdaniem Pentagonu takie krótkoterminowe zwiększenie wojsk może tylko stworzyć problemy dla USA, kiedy dodatkowe oddziały powrócą do kraju. Może to prowadzić - ostrzegają wojskowi - do nasilenia ataków ze strony Al-Kaidy i rebeliantów sunnickich i zachęcić kolejnych islamistów z zagranicy do przybywania do Iraku i walki z siłami USA.
Szyicka milicja - przewiduje Kolegium Szefów Sztabów - może natomiast przeczekać okres zwiększenia sił amerykańskich i potem znowu nasilić ataki w Bagdadzie i innych miastach.
Według tych samych źródeł praktycznie zrezygnowano już tymczasem z innego pomysłu: zwiększenia liczby wojsk o 40-50 tysięcy żołnierzy i to na dłużej niż 6-8 miesięcy.
Koncepcję taką wysunął m.in. republikański senator John McCain. Forsują ją także niektórzy neokonserwatyści, którzy uważają, że jest to konieczne dla "zwycięstwa" w Iraku.
Nie wiadomo jeszcze ku jakiemu rozwiązaniu skłania się ostatecznie prezydent Bush. Nowy minister obrony Robert Gates udaje się w tym tygodniu do Iraku, aby zorientować się na miejscu w sytuacji i przygotować własne zalecenia.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ro/