W odróżnieniu od okresu bezpośrednio po zamachach z 11 września 2001 r. i nawet od 2004 roku, kiedy odbywały się poprzednie wybory prezydenckie, terroryzm nie jest już dziś postrzegany przez Amerykanów jako najważniejszy problem dla kraju.
W czwartek w USA obchodzono 7. rocznicę zamachów na World Trade Center i Pentagon, ale nie przyciągała ona już takiego zainteresowania mediów, jak kilka lat temu.
Według sondażu Instytutu Gallupa tylko 4 proc. mieszkańców USA uważa obecnie terroryzm za kwestię najważniejszą. W latach 2004- 2006 odsetek ten wahał się od 16 do 25 procent, przy czym za najważniejszy problem uważano wtedy wojnę w Iraku, która też zeszła dziś na dalszy plan.
Nieco inne wyniki przyniósł sondaż przeprowadzony przez konserwatywną telewizję Fox News i ośrodek Opinion Dynamics Corporation.
Zadano tam respondentom pytanie, czy terroryzm uważają za "równie ważny" problem jak w okresie po zamachach z 11 września i aż 81 procent odpowiedziało na nie twierdząco. 72 proc. odparło, że niepokoi się możliwością następnego ataku.
Więcej jednak Amerykanów martwi się złą sytuacją gospodarczą 93 procent i wysokimi cenami benzyny - 87 procent. Sytuacja w Iraku też jest powodem troski aż 87 procent respondentów. 76 procent wskazało na upadek moralnych wartości w Ameryce.
Amerykanie bardziej ufają republikańskiemu kandydatowi Johnowi McCainowi jako przywódcy w walce z terroryzmem. 55 procent woli, żeby to on był prezydentem w razie ataku terrorystycznego na USA. Tylko 35 procent wskazało na demokratycznego kandydata Baracka Obamę.
Tomasz Zalewski(PAP)
tzal/ kar/