Dwaj prominentni politycy Partii Republikańskiej (GOP) poparli jej faworyta do nominacji prezydenckiej w tegorocznych wyborach, byłego gubernatora Massachusetts Mitta Romneya. Sondaże popularności nie są jednak dla niego pocieszające.
Poparcie Romneya zapowiedział były prezydent George H.W. Bush (1989-1993). Ma to ogłosić oficjalnie w czwartek wieczorem (czasu USA). Bush senior od dawna przyjaźni się z Romneyem.
W środę deklarację poparcia faworyta Republikanów złożył także senator GOP z Florydy Marco Rubio. Jest on uważany za czołowego kandydata Republikanów na wiceprezydenta. Partia ma nadzieję, że jako Latynos (jest z pochodzenia Kubańczykiem) może przyciągnąć na jej stronę głosy tego licznego elektoratu.
Tymczasem z ostatniego sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News wynika, że aż około połowy Amerykanów - 52 procent zarejestrowanych wyborców - ma nieprzychylną opinię o Romneyu. Tylko 34 procent ma o nim opinię pozytywną.
Dla porównania prezydent Barack Obama ma 53 proc. ocen pozytywnych i 43 proc. negatywnych.
Do nieprzychylnych opinii o Romneyu, zdaniem komentatorów, przyczyniła się wyniszczająca kampania w prawyborach republikańskich. Kandydat GOP prowadzi ją głównie za pomocą ataków personalnych na swych przeciwników: byłego senatora Ricka Santoruma i byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha.
Popierający Romneya republikański establishment naciska na obu jego rywali, aby wycofali się z wyścigu o nominację, bo nie mają praktycznie szans. Obaj jednak odmawiają.
Według najnowszego sondażu telewizji CNN, gdyby wybory odbyły się dziś, Obama zdecydowanie wygrałby z Romneyem.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/