Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Wall Street: spadkI po wynikach Alcoa

0
Podziel się:

Wtorkowa sesja na Wall Street, po sześciu kolejnych dniach
zwyżek, przyniosła pogorszenie nastrojów i spadki głównych indeksów, a pretekstem do realizacji
zysków stały się gorsze od oczekiwań wyniki kwartalne Alcoa oraz obawy przed nałożeniem przez rząd
podatków na duże amerykańskie banki, które skorzystały w znacznym stopniu z pomocy państwa.
Administracja prezydenta Baracka Obamy zamierza wprowadzić taki podatek od wielkich banków, które
obecnie notują znowu zyski i wypłacają swym menedżerom wielomilionowe premie.

Wtorkowa sesja na Wall Street, po sześciu kolejnych dniach zwyżek, przyniosła pogorszenie nastrojów i spadki głównych indeksów, a pretekstem do realizacji zysków stały się gorsze od oczekiwań wyniki kwartalne Alcoa oraz obawy przed nałożeniem przez rząd podatków na duże amerykańskie banki, które skorzystały w znacznym stopniu z pomocy państwa. Administracja prezydenta Baracka Obamy zamierza wprowadzić taki podatek od wielkich banków, które obecnie notują znowu zyski i wypłacają swym menedżerom wielomilionowe premie.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 0,35 proc. do 10.626,51 pkt.

Nasdaq Comp. zniżkował o 1,30 proc. do 2.282,31 pkt.

Indeks S&P 500 spadł o 0,94 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.136,21 pkt.

Wiadomość o planach rządu podał najpierw waszyngtoński magazyn "Politico", a za nim we wtorek główne amerykańskie dzienniki.

Administracja uzasadnia pomysł podatku koniecznością zrekompensowania kosztów ratowania banków jesienią, 2008 r., kiedy ponad 700 miliardów dolarów przeznaczono na wykupienie ich niespłacalnych długów nagromadzonych wskutek prowadzenia ryzykownych operacji finansowych.

Według informacji agencji Bloomberga, łączne podatki nałożone na banki mogą mieć wartość 120 mld USD.

Po tych doniesieniach akcje największych banków traciły na wartości. W ciągu dnia 2-3 proc. spadki notowały m.in. Bank of America i JP Morgan Chase.

Drugi powód złych nastrojów to opublikowane po zakończeniu poniedziałkowej sesji wyniki za czwarty kwartał największego na świecie producenta aluminium, firmy Alcoa.

Strata netto koncernu aluminiowego Alcoa, który tradycyjnie otworzył sezon publikacji przez amerykańskie spółki wyników kwartalnych, wyniosła w czwartym kwartale 2009 roku 28 centów na akcję, wobec oczekiwanych przez rynek 5 centów zysku netto na akcję. Przychody Alcoa spadły rok do roku o 4 proc., do 5,4 mld USD, ale to wynik lepszy od przewidywań analityków, którzy szacowali sprzedaż na 4,9 mld USD.

Chociaż strata netto Alcoa w czwartym kwartale zmniejszyła się wyraźnie rok do roku dzięki niższym kosztom i wzrostom cen aluminium, to jednak również po wyłączeniu zdarzeń jednorazowych wyniki spółki są gorsze od konsensusu rynkowego (tak liczony zysk netto spółki wyniósł w czwartym kwartale 1 cent na akcję).

Po gorszych od oczekiwań wynikach kwartalnych kurs akcji Alcoa tracił w czasie wtorkowej sesji około 10 proc.

Mimo lepszych od konsensusu wyników kwartalnych ponad 5 proc. spadały akcje dewelopera, firmy KB Home, ze względu na małe szanse na rychłe ożywienie na rynku nieruchomości w USA.

W tym tygodniu jeszcze dwie duże amerykańskie spółki przedstawią swoje dokonania w czwartym kwartale zeszłego roku. W czwartek zrobi to Intel, a w piątek JP Morgan Chase.

Koncern paliwowy Chevron zapowiedział, że jego wyniki w czwartym kwartale będą dużo gorsze niż w trzecim. Kurs akcji spółki zareagował na to spadkiem o około 1 proc.

Prawie 8 proc. potaniały akcje producenta gier Electronic Arts. Przedstawiciele tej firmy poinformowali, że z powodu słabych wyników sprzedaży w Europie jej wyniki w 2010 roku mogą być słabe.

O 1 proc. podrożały akcje koncernu Procter & Gamble, gdyż analitycy Bank of America Merrill Lynch podnieśli ich rekomendację do "kupuj".

O ponad 7 proc. podrożał też operator kasyn MGM Mirage, ponieważ Goldman Sachs podniósł rekomendację dla akcji tej spółki.

Lekko w górę poszły notowania Wal-Mart, gdyż spółka zapowiedziała zamknięcie części sklepów i redukcję zatrudnienia o 1,5 tysiąca osób.

We wtorek inwestorzy poznali też kilka najnowszych danych makroekonomicznych.

Wskaźnik optymizmu w gospodarce IBD/TIPP wzrósł w styczniu do 48,8 pkt wobec 46,8 pkt przed miesiącem - opublikowały Investors Business Daily oraz echnoMetrica Institute of Policy and Politics. Analitycy spodziewali się w styczniu wskaźnika na poziomie 48,15 punktów. 50 pkt stanowi granicę pomiędzy optymistycznym a pesymistycznym postrzeganiem gospodarki.

Departament Handlu poinformował, że deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych wzrósł w listopadzie 2009 r. do 36,4 mld USD, z 33,2 mld USD miesiąc wcześniej po korekcie. Analitycy spodziewali się deficytu na poziomie 34,5 mld USD. Import wzrósł o 2,6 proc. do 174,6 mld USD, a eksport wzrósł o 0,9 proc. do 138,2 mld USD.

Z kolei Krajowa Federacja Niezależnej Przedsiębiorczości podała, że w USA nadal spada optymizm wśród drobnych przedsiębiorców. W grudniu 2009 wskaźnik spadł do 88,0 pkt z 88,3 pkt w poprzednim miesiącu. To najniższy poziom indeksu od 5 miesięcy. Lepszej sytuacji w amerykańskiej gospodarce spodziewa się tylko 2 proc. ankietowanych wobec 3 proc. w listopadzie i 11 proc. w październiku. Spadła też liczba firm, które oceniają obecny czas jako dobry moment do rozwoju. W grudniu taką opinię wyrażało 7 proc. firm wobec 8 proc. w listopadzie. NFIB przeprowadził badanie wśród 830 firm. Wskaźnik osiągnął w 2009 r. swoje minimum w marcu, gdy wyniósł 81 pkt. (PAP)

pr/ fit/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)