Według wstępnej analizy FBI w liście zaadresowanym do prezydenta Baracka Obamy była rycyna. Podobny list trafił także do biura jednego z senatorów. FBI wstępnie ocenia, że nie ma związku między listami a wybuchami Bostonie - powiedział rzecznik Obamy.
Jak potwierdził w środę na konferencji prasowej rzecznik prezydenta USA Jay Carney, FBI prowadzi śledztwo w sprawie podejrzanego listu zaadresowanego do Obamy. List trafił we wtorek do instytucji, która prześwietla pocztę dla Białego Domu. Zgodnie z procedurami został skierowany na dalsze testy w miejsce gwarantujące bezpieczeństwo ludności.
Podobny podejrzany list został też wysłany do biura senatora Rogera Wickera z Missisipi.
"Oba listy są przedmiotem śledztwa FBI, prezydent został poinformowany o sytuacji przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa we wtorek i dziś rano" - powiedział Carney. Pytany o związek tych listów z poniedziałkowymi wybuchami przy mecie maratonu w Bostonie, powiedział, że "FBI nie widzi związku".
FBI poinformowała, że zgodnie ze wstępnymi testami w obu listach znaleziono potencjalnie trującą rycynę. Wdychana, jest śmiertelna w skutkach. Jednakże konieczne są dalsze badania, by wyeliminować możliwość pomyłki.
Listy były wysłane z Memphis w stanie Tennessee z datą 8 kwietnia (czyli przed wybuchami w Bostonie). Jak informuje AP, listy są podpisane przez osobę, określającą się jako "KC". "I am KC and I approve this message" - napisał autor listów, nawiązując do popularnego w kampanii wyborczej sformułowania, kończącego spoty wyborcze Obamy: "I am Obama and I approve this message".
FBI poinformowała, że kontynuuje śledztwo, by zidentyfikować nadawcę listów. Na razie nikt nie został aresztowany. Ale jak podała AP, zdaniem senator Claire McCaskill policja sprawdza już podejrzanego o wysłanie tych listów. Według słów senator chodzi o osobę, która "wysyła mnóstwo listów do członków" Kongresu. Nie zostało to jednak oficjalnie potwierdzone.
Jednocześnie w środę amerykańska policja kongresowa ewakuowała część budynków Senatu w obawie o bezpieczeństwo w związku z przynajmniej trzema innymi przesyłkami zaadresowanymi do biur dwóch senatorów. Testy tych paczek wypadły jednak negatywnie i po południu policja ponownie otworzyła budynek.
Jeszcze inną podejrzaną przesyłkę otrzymał senator Carl Levin z Michigan, a także senator Jeff Flake z Arizony. I tymi przesyłkami zajęły się już odpowiednie służby.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ mmp/ kar/