Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Wybory w hrabstwie Montgomery

0
Podziel się:

West Bethesda w hrabstwie Montgomery to
zamożne, zamieszkane głównie przez białą, wykształconą middle
class przedmieścia Waszyngtonu. Twierdza Demokratów, którzy
przeważają tutaj w stosunku 2 do 1.

West Bethesda w hrabstwie Montgomery to zamożne, zamieszkane głównie przez białą, wykształconą middle class przedmieścia Waszyngtonu. Twierdza Demokratów, którzy przeważają tutaj w stosunku 2 do 1.

Lokal wyborczy w liceum im. Waltera Johnsona (patron był gwiazdą baseballu) otwarto we wtorek o godz. 7 rano (godz. 13 w Polsce) Przed wejściem do szkoły tabliczka z ostrzeżeniem, że w środku nie wolno agitować. Starsze panie z ulotkami i broszurami wręczają je na zewnątrz.

W obszernej sali 12 komputerów do głosowania. Wprowadzono je w hrabstwie po raz pierwszy w tym roku - poprzednio głosowano tradycyjnie, przez pociągnięcie dźwigni w mechanicznych maszynach. Na sali nie wolno robić zdjęć, ani korzystać z komórek. Liczne instrukcje i napisy są dwujęzyczne: po angielsku i hiszpańsku. W hrabstwie mieszka coraz więcej Latynosów.

Jest przedpołudnie, ale przyszło już 35 procent zarejestrowanych - informuje Richard Karscher, obserwator z Partii Demokratycznej. Zapowiada to wysoką frekwencję. Pogoda jest piękna, ale Karscher, emeryt ochotniczo pracujący w komisji wyborczej, twierdzi, że nie tylko dlatego wielu głosuje.

"Te wybory budzą ogromne zainteresowanie. Amerykańskie społeczeństwo ma dość (prezydenta George'a W.) Busha i jego polityki. Nie mogę się doczekać, aż sobie pójdzie. A Republikanie w Kongresie są równie odpowiedzialni za tą absurdalną wojnę w Iraku" - mówi.

Będzie oczywiście głosował na demokratycznego kandydata do Senatu, Boba Cardina.

Czarnoskóremu Harry'emu Smithowi też nie podoba się wojna w Iraku, ale w wyborach do Senatu woli Michaela Steele'a, republikańskiego zastępcę gubernatora stanu Maryland. "Trzeba zacząć od nowa, nie kierować się przynależnością partyjną" - mówi. Steele, chociaż Republikanin, jest Afroamerykaninem.

Wybory do Senatu w Maryland, gdzie szanse wyglądały na wyrównane, to jedne z kilku, w których rozstrzygnie się czy Demokratom uda się odzyskać większość w obu izbach Kongresu USA.

Grant Blank, profesor socjologii na American University, który określa się jako niezależny, też uważa Steele'a za "atrakcyjnego kandydata". Chociaż ma zastrzeżenia co do jego konserwatywnych poglądów w sprawie aborcji, będzie na niego głosował z jednego głównie powodu: Demokraci nie mają realistycznego planu w sprawie Iraku.

"Nie widzę alternatywy dla obecnego kursu: szkolić armię i policję iracką, walczyć z ekstremistami. Wycofanie wojsk nie jest dobrą propozycją" - mówi.

Blank krytykuje elektroniczny system głosowania. "Chociaż sam pracuję na komputerach, nie ufam im. Zbyt często się mylą. Po wyborach nie będzie dokładnego zapisu na papierze kto na kogo głosował, co utrudnia sprawdzanie wyników w razie jakichś kontrowersji. Wolałem skanery optyczne" - mówi.

W West Bethesda głosuje wielka liczba emerytów - jest tu dużo domów opieki, średnia wieku powyżej przeciętnej w USA. Jak starsi ludzie radzą sobie z komputerami? Wielu jest jednak zadowolonych z głosowania elektronicznego.

"Takie głosowanie jest prostsze, szybsze i w sumie bardzo łatwe" - mówi emerytowany lekarz Lawrence Kupperberg, który oddaje głos w lokalu w szkole średniej Tilden przy Georgetown Road.

Kupperberg to lojalny, przekonany Demokrata. W wyborach poparł wszystkich kandydatów tej partii - nie tylko do Senatu, ale i do Izby Reprezentantów, na gubernatora, legislatury stanowej, rady hrabstwa Montgomery i do lokalnych urzędów wybieralnych. Listy są długie, kandydatów dużo i wyborcy spędzają przy komputerach po 10- 15 minut.

"Popieram socjalne programy Demokratów. Bogaci w USA dostają więcej niż na to zasługują. Trzeba też zmienić układ sił w Senacie, żeby Bush nie mógł przeforsować więcej konserwatywnych sędziów do Sądu Najwyższego" - mówi Kupperberg.

Zadowolony z głosowania elektronicznego jest także 35-letni Greg Lobring, specjalista komputerowy pracujący dla IBM.

"Dla naszego pokolenia to żaden problem" - mówi. Dlaczego głosuje, skoro mówi się o politycznej apatii młodszej generacji Amerykanów ? "Mamy do tego konstytucyjne prawo i powinniśmy z niego korzystać. To przywilej. Kto nie głosuje, nie może mieć potem pretensji, że coś w kraju nie idzie jak należy".

Jego zdaniem, z czasem będzie w Ameryce głosować coraz więcej obywateli. "Dzięki Internetowi, jest teraz łatwiej uzyskać dokładne informacje o kandydatach i ich programach. Nie musimy być zdani na te idiotyczne spoty telewizyjne" - podkreśla.

Do lokalu w Tilden Middle School do południa przyszło ponad 500 osób. "Oczekujemy w związku z tym, że przyjdzie do siódmej, kiedy zamykamy lokal, 1500 osób, czyli 75 procent zarejestrowanych. To byłoby więcej niż w wyborach prezydenckich" - mówi obserwator z ramienia Demokratów John Kunac.

"Frekwencja jest większa niż zwykle, bo jest taki powszechny sprzeciw wobec polityki Busha" - dodaje.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)