Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

USA: Zwolennicy Obamy wspierają go w potrzebie

0
Podziel się:

Wielu zwolenników prezydenta USA Baracka Obamy, przybyłych do Waszyngtonu
na poniedziałkowe zaprzysiężenie, nie uczestniczyło w jego inauguracji cztery lata temu. Teraz nie
chcą stracić tej okazji i wyrażają poparcie dla zmagającego się z Republikanami Obamy.

Wielu zwolenników prezydenta USA Baracka Obamy, przybyłych do Waszyngtonu na poniedziałkowe zaprzysiężenie, nie uczestniczyło w jego inauguracji cztery lata temu. Teraz nie chcą stracić tej okazji i wyrażają poparcie dla zmagającego się z Republikanami Obamy.

Przed południem czasu lokalnego (ok. godz. 18 czasu polskiego) Obama zostanie zaprzysiężony pod Kapitolem na 44. prezydenta USA, a następnie wygłosi przemówienie. Poniedziałkowe uroczystości inauguracyjne rozpoczęły się od porannej mszy z udziałem Obamy i jego rodziny w protestanckim kościele św. Jana na przeciwko Białego Domu.

Od godz. 6 rano (godz. 12 czasu polskiego) na waszyngtońskim Mallu gromadzą się ludzie, a do punktów sprawdzających przepustki na zarezerwowane miejsca ciągną się długie kolejki.

"Jesteśmy tu, by pokazać, że go wspieramy. Ta druga inauguracja to także historyczny moment dla Ameryki, który może się już nie powtórzyć" - powiedziała PAP Sandy, czarnoskóra 30-latka. Nie była tu cztery lata temu. Wraz z przyjaciółmi przyjechała na inaugurację Obamy z Kentucky już w niedzielę. Jechali samochodem w sześć osób 12 godzin. Noc z niedzieli na poniedziałek spędzali na Mallu, by zająć sobie jak najlepsze miejsca, jak najbliżej Kapitolu. "Wątpię, by za mojego życia prezydentem USA ponownie została osoba czarnoskóra. Ten kraj tak bardzo się nie zmienił. Wciąż jest dużo rasizmu. Tylko teraz nosi on garnitur, a nie biały kaptur (nawiązanie do Ku-Klux-Klanu - PAP)" - tłumaczy.

Wystarczy popatrzeć na tablice rejestracyjne, by zorientować się, że do stolicy zjechali zwolennicy Obamy z całego kraju - tak jak cztery lata temu. Wówczas na zaprzysiężenie pierwszego czarnoskórego prezydenta USA do Waszyngtonu przyjechały prawie 2 mln ludzi. "W tym roku jest znacznie mniej, nie ma porównania" - mówi kierowca taksówki, imigrant z Etiopii. Ale tłumy są i tak imponujące. Władze Dystryktu Kolumbii szacowały w niedzielę, że na zaprzysiężeniu będzie ok. 500-700 tys. ludzi; niektóre media, że około 800 tys.

Dean i Victoria, emerytowani nauczyciele, przyjechali z Wisconsin. "Jechaliśmy ze środka kontynentu aż dwa dni" - powiedział PAP Dean. Cztery lata temu nie mogli być w stolicy, bo nie było ich stać na hotele, których ceny znacznie podskoczyły. Teraz zatrzymali się u przyjaciół. "Jesteśmy trochę rozczarowani pierwszą kadencją, ale staramy się mu wybaczyć, bo przecież wiemy, jak trudno pracować z Republikanami" - tłumaczy Victoria. "Prawica wydaje się dziś bardziej szalona niż kiedykolwiek; trudno zakopać istniejące podziały" - dodaje.

W tym roku zaprzysiężenie Obamy odbywa się w Dniu Martina Luthera Kinga, obchodzonym w trzeci poniedziałek w roku. "To piękny zbieg okoliczności" - podkreśla Dari, ok. 30-letnia biała urzędniczka, w której w waszyngtońskim mieszkaniu zatrzymała się cała rodzina z Nowego Jorku i New Jersey, by uczestniczyć w uroczystościach. Obama bardzo często za swej prezydentury składał hołd bohaterom walki o prawa Afroamerykanów. Składając przysięgę, skorzysta z dwóch egzemplarzy Biblii, w tym należącego właśnie do Kinga.

Czego oczekują od Obamy jego zwolennicy? Bardzo wielu z nich po prostu chce, by kontynuował to, co robi dotychczas. "Kochamy go takim jakim jest, to wspaniały prezydent" - mówi Angela. Inni nie kryją, że liczą, iż Obamie uda się spełnić obietnice jeszcze sprzed pierwszej kadencji. Najczęściej padają postulaty zwiększenia zatrudnienia, gwarancji powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, zakończenia wojny w Afganistanie.

"Mój syn ma wyższe wykształcenie, ale nie ma pracy i nie stać go na ubezpieczenie. W tym roku zachorował i musieliśmy na niezbędne leczenie wydać ponad 10 tys. dolarów" - mówi Victoria. Apeluje, by Obama ukończył plan powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich Amerykanów, "na tym samym poziomie, jaki mają politycy". "Obama dostał drugą szansę i musi ją wykorzystać. Nie może być żadnych cięć ani w świadczeniach socjalnych, ani opiece zdrowotnej, niech tną budżet wojskowy" - dodaje. "Nie uważam, że Obama powinien iść tu na kompromis z Republikanami, bo już poszedł na zbyt dalekie ustępstwa" - wtrąca jej mąż Dean.

"Najważniejsze jest zwiększenie zatrudnienia" - przyznaje Eletrice, czarnoskóra architekt z Kalifornii. Uczestniczyła w inauguracji Obamy także cztery lata temu; podkreśla, że nie miała wówczas pracy.

Uroczystości pod Kapitolem rozpoczną się o godz. 17.30 czasu polskiego koncertem w wykonaniu orkiestry amerykańskiej piechoty morskiej, a następnie chórów dziecięcych z Tennessee i Staten Island. Inwokację religijną wygłosi po raz pierwszy w historii inauguracji kobieta i zarazem osoba świecka - Myrlie Evers-Williams, wdowa po zamordowanym działaczu na rzecz praw Afroamerykanów Medgarze Eversie.

Następnie wiceprezydent Joe Biden zostanie zaprzysiężony przez pierwszą o korzeniach latynoskich sędzię Sądu Najwyższego Sonię Sotomayor. Przysięgę Obamy przyjmie prezes Sądu Najwyższego John Roberts. Oprócz Biblii Kinga, Obama będzie przysięgał na Biblię prezydenta Abrahama Lincolna, z zaprzysiężenia w 1861 roku, do którego dziedzictwa Obama często się odwołuje. Na zakończenie wiersz inauguracyjny wygłosi poeta Richard Blanco, pierwszy Latynos oraz gej w tej roli, a hymn narodowy odśpiewa Beyonce.

Po południu na Pennsylvania Avenue odbędzie się tradycyjna, 57. Parada Inauguracyjna.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

icz/ ksaj/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)