Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W.Brytania: Europejscy członkowie muszą wzmocnić pozycję w NATO

0
Podziel się:

NATO utrzymywało pokój w Europie przez 60 lat, ale ma coraz mniej wspólnych
celów i biernie skłania się ku akceptacji amerykańskiej agendy politycznej. Po zakończeniu zimnej
wojny Sojusz nie znalazł dla siebie nowej roli.

NATO utrzymywało pokój w Europie przez 60 lat, ale ma coraz mniej wspólnych celów i biernie skłania się ku akceptacji amerykańskiej agendy politycznej. Po zakończeniu zimnej wojny Sojusz nie znalazł dla siebie nowej roli.

Do takiej konkluzji dochodzi publicysta brytyjskiego "Guardiana" Martin Kettle w artykule zamieszczonym w piątkowym wydaniu dziennika. Radzi on europejskim członkom NATO, by odnaleźli głos i wzięli większą odpowiedzialność za swą własną obronę.

Jego zdaniem interesy europejskich członków NATO nie muszą być tożsame ze strategicznymi interesami USA i w ostatnich latach nie były. Europejscy członkowie NATO powinni zająć w tej sprawie wyraźne stanowisko, jeśli chcą, by Waszyngton traktował ich poważnie - argumentuje publicysta.

Po to, by rola europejskich członków NATO mogła w Sojuszu wzrosnąć i by jego polityka obronna miała niezależny, europejski wymiar, europejscy członkowie NATO muszą przyjąć wspólny cel zwiększenia wydatków na obronę do 2 proc. PKB, odejść od powielania działań i uprościć struktury dowodzenia.

"Nowa koncepcja strategiczna wyłoży wszystkie powody: cybernetyczne, terrorystyczne, balistyczne i nuklearne, uzasadniające działania w zakresie bezpieczeństwa i obrony (...). Jeśli (jako Europejczycy - PAP) nie weźmiemy za nie odpowiedzialności, nie będziemy za nie płacić na swoich zasadach, to Amerykanie zrobią to po swojemu. A za dwa lata, jeśli wierzyć doniesieniom z USA, może o tym decydować Sarah Palin" - ostrzegł.

W jego ocenie "strategiczna koncepcja" NATO na szczycie lizbońskim zejdzie na dalszy plan, a jego zasadniczym celem z punktu widzenia Waszyngtonu jest poparcie dla amerykańskiego 4-letniego planu przekazania Afgańczykom odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju.

"Afganistan niewątpliwie zdominuje szczyt. Ale nie ma co spodziewać się ogłoszenia dramatycznych inicjatyw. Realia natowskiego zaangażowania w tym kraju są takie, iż z wyjątkiem USA i W. Brytanii inni członkowie Sojuszu robią absolutne minimum wymagane do utrzymania jego spójności" - twierdzi publicysta.

"Po wycofaniu się z Afganistanu Holendrów i Kanadyjczyków cele administracji Baracka Obamy w Lizbonie są skromne. Sprowadzają się do tego, by Sojusz stanął murem za 4-letnim terminarzem USA. Sens lizbońskiego szczytu sprowadza się zwyczajnie do utrzymania NATO razem" - dodaje.

Kettle przyznaje, że NATO ma do rozwiązania ważne "praktyczne kwestie": stosunków z Rosją i zagrożenia ze strony pocisków irańskich, ale w jego ocenie nie zmienia to zasadniczej kwestii sprowadzającej się do tego, iż po rozpadzie ZSRR w 1991 r. Sojusz nie znalazł dla siebie nowej roli, zawdzięcza istnienie inercji i zasadniczo dał się sprowadzić do roli "międzynarodowej siły pomocniczej USA".

Utrzymanie pokoju w Europie autor uznaje za niewątpliwe osiągnięcie, ale wskazuje, że interesy europejskich członków NATO i USA rozchodzą się.

Jak wykazały konflikty afgański, iracki i gruziński, nie jest prawdą, że tak jak dawniej istnieją między Europą a USA wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.

Brak jedności NATO wyszedłby na jaw jeszcze wyraźniej, gdyby Sojusz miał się w przyszłości zaangażować np. w kryzysie białoruskim, w państwach Maghrebu, na Bliskim Wschodzie lub nawet na Tajwanie.

"Amerykanie nie patrzą na świat przez europejski pryzmat" - wyjaśnia Kettle. Dlatego proponuje zmianę obecnego modelu stosunków między europejskimi partnerami NATO a USA, za niezbędny warunek uznając zwiększenie wydatków na obronę w państwach europejskich i lepszą artykulację ich wspólnych, odrębnych celów. (PAP)

asw/ keb/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)