Rośnie liczba brytyjskich wyborców, którzy nie wierzą, że ewentualna zmiana na stanowisku lidera Partii Pracy pomogłaby jej zwyciężyć w najbliższych wyborach powszechnych, które muszą odbyć się najpóźniej przed majem 2010 roku - wynika z sondażu ośrodka Populus dla wtorkowego "Timesa".
"Partia Pracy jest stracona z (Gordonem) Brownem i stracona bez Browna" - napisała gazeta.
Poparcie dla rządzących laburzystów deklaruje obecnie 27 proc. wyborców - najmniej od wczesnych lat 1980.
Największą partię opozycyjną - konserwatystów popiera obecnie 43 proc. społeczeństwa, zaś liberalnych demokratów 18 proc. Na inne partie skłonnych byłoby głosować 12 proc. ankietowanych.
48 proc. pytanych, czy ewentualna zmiana na stanowisku premiera poprawiłaby notowania Partii Pracy, odpowiedziało przecząco.
Według "Timesa" głównym powodem niepopularności Partii Pracy jest to, że wyborcy stracili wiarę w jej kompetencje w kwestiach polityki gospodarczej. 66 proc. uczestników ankiety obawia się, że sytuacja finansowa, ich osobista oraz ich rodzin, nie poprawi się w najbliższych 12 miesiącach. 32 proc. ma nadzieję na poprawę.
Największymi ekonomicznymi pesymistami są ci wyborcy Partii Pracy, którzy poparli ją w wyborach w 2005 roku, ale od tego czasu przeszli na stronę konserwatystów.
Sondaż przeprowadzono na terenie całego kraju wśród ponad 1000 osób tuż po czwartkowych wyborach uzupełniających w okręgu Glasgow East (Szkocja)
, gdzie kandydatkę laburzystów pokonał szkocki nacjonalista. (PAP)
