W poniedziałek po godz. 18 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rozpoczęło się spotkanie premiera Donalda Tuska z prezesem PSL Januszem Piechocińskim.
Piechociński został upoważniony przez władze swej partii do wejścia do rządu i rozmów z premierem - liderem koalicyjnej PO. Po posiedzeniu Rady Naczelnej PSL nie podano jednak, czy i jaki resort miałby objąć Piechociński.
Po dymisji byłego prezesa PSL Waldemara Pawlaka jest wakat na stanowisku wicepremiera i ministra gospodarki. Sam Piechociński powiedział dziennikarzom, że to, czy obejmie resort gospodarki, rozstrzygnie się podczas spotkania z premierem.
Z kolei premier mówił w poniedziałek, że z doświadczenia wynika, iż być w rządzie - to znaczy za coś odpowiadać.
"Moje doświadczenie, ale i doświadczenie moich poprzedników pokazuje bardzo wyraźnie, że być w rządzie to znaczy za coś odpowiadać i dlatego nie rekomenduję naszym partnerom w koalicji takich idei, by być członkiem rządu i za nic nie odpowiadać. To nie przynosi dobrych rezultatów" - mówił szef rządu. Zaznaczył przy tym, że nikogo nie może zmusić do tego, żeby wszedł do rządu.
Premier zapewnił, że nie ma żadnych oczekiwań wobec Piechocińskiego, "jeśli chodzi o to, jaką tekę będzie chciał objąć - czy wchodzi do rządu, czy nie". "Traktujemy koalicjanta od zawsze jako partnera w pełni autonomicznego. Ja nikogo nie mogę zmusić do tego, żeby wszedł do rządu" - powiedział szef rządu.
Jak zastrzegł, ma własne zdanie na ten temat, ale ono nie musi obowiązywać jego partnerów w koalicji. "A z osobistej sympatii do prezesa PSL będę mu po prostu radził, żeby - decydując się na obecność w rządzie - brał także odpowiedzialność za jakąś dziedzinę. Tak jest lepiej dla wszystkich" - dodał Tusk.(PAP)
gł/ mzk/ gma/