Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

W sobotę Rada Krajowa SLD zatwierdzi kandydatów Sojuszu w wyborach

0
Podziel się:

W sobotę w Warszawie zbierze się Rada
Krajowa SLD, która zatwierdzi rekomendacje regionalnych struktur
dla kandydatów Sojuszu i ich miejsc na listach wyborczych koalicji
Lewica i Demokraci. Posiedzenie Rady ma być zamknięte dla mediów,
co może wskazywać na to, że jej przebieg będzie burzliwy.

W sobotę w Warszawie zbierze się Rada Krajowa SLD, która zatwierdzi rekomendacje regionalnych struktur dla kandydatów Sojuszu i ich miejsc na listach wyborczych koalicji Lewica i Demokraci. Posiedzenie Rady ma być zamknięte dla mediów, co może wskazywać na to, że jej przebieg będzie burzliwy.

"Jestem spokojny o wynik posiedzenia Rady" - zapewnia jednak szef SLD Wojciech Olejniczak.

Były premier Leszek Miller, który bezskutecznie zabiega o wystawienie jego kandydatury na listach LiD w Łodzi, zapowiedział w rozmowie z PAP, że podczas posiedzenia Rady wygłosi przemówienie z tym związane. Zdaniem Millera, gremium to jest w Sojuszu traktowane jak "niepotrzebny atrybut teatralny".

W związku z tym, że LiD jest koalicją wyborczą SLD, SdPl, Partii Demokratycznej i Unii Pracy, politycy LiD ustalili, że przy podziale miejsc na listach wyborczych koalicji będzie decydować ten sam parytet, co w ubiegłorocznych wyborach samorządowych - czyli według wyniku z wyborów parlamentarnych 2005 r. SLD otrzymał wówczas 11,31 proc. głosów, SdPl, która startowała wraz z UP - 3,89 proc., a PD - 2,45 proc.

Liderzy LiD postanowili też, że o kolejności kandydatów na listach ma decydować popularność poszczególnych kandydatów oraz partia, którą reprezentują.

Sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski i szef SdPL Marek Borowski nie ukrywali w rozmowie z PAP, że przy konstruowaniu list wyborczych zdarzają się napięcia. "Jesteśmy koalicją czterech partii, układamy się, czasami są konflikty, przesunięcia" - powiedział Borowski.

Patrząc na arytmetykę z poprzednich wyborów i pozycję poszczególnych partii wyraźnie widać, że najsilniejszy przy ustalaniu list wyborczych w październikowych wyborach jest głos SLD.

Sojusz obsadził pierwsze miejsca na listach LiD w większości dużych miast. W Płocku "jedynką" ma być Jolanta Szymanek-Deresz; w Łodzi - Wojciech Olejniczak; w Bydgoszczy - Janusz Zemke; w Lublinie - Grzegorz Kurczuk; w Legnicy - Jerzy Szmajdziński; w Gliwicach - Wacław Martyniuk; w Olsztynie - Tadeusz Iwiński, w Gdyni - Joannna Senyszyn, w Sieradzu - Anita Błochowiak, w Poznaniu - Krystyna Łybacka.

O tym, kto będzie otwierać listy LiD w regionach, zdecydowali liderzy centrolewicowej koalicji przy udziale byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Ustalili oni, że "jedynka" w Warszawie przypadnie Borowskiemu, zaś w Katowicach - Andrzejowi Celińskiemu, związanemu obecnie z SdPl.

Spotkało się to z ostrą reakcją niektórych polityków Sojuszu, wspieranych przez regionalne władze.

Wiceszef klubu SLD w Sejmie mijającej kadencji Ryszard Kalisz postanowił walczyć o pierwsze miejsce w stolicy. Jego kandydaturę poparły Rada Mazowiecka SLD i Rada Warszawska Sojuszu, a także stołeczne władze młodzieżówki tej partii. Kalisz jednak przegrał spór z Borowskim i przypadło mu drugie miejsce na warszawskiej liście.

"Uważamy, że pierwsze miejsce na liście kandydatów do Sejmu z ramienia LiD w Warszawie powinien zająć przedstawiciel SLD. Odpowiednim liderem (...) jest Ryszard Kalisz, który zasłużył się w walce o demokrację i ideały lewicowe, składając m.in. w imieniu SLD wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lustracji, czym zyskał znaczące poparcie społeczne" - napisano w uchwale, przyjętej przez warszawskich polityków SLD przez aklamację.

W Katowicach z kolei liderzy śląskich struktur SLD nie życzą sobie obecności na liście w okręgu katowickim byłego ministra kultury Andrzeja Celińskiego ani ewentualnych innych kandydatów spoza regionu. "Nie chcemy spadochroniarzy z Warszawki" - podkreślił w czwartkowej rozmowie z PAP szef Śląskiej Rady Sojuszu, poseł Zbyszek Zaborowski, który sam ubiega się o "jedynkę" w Katowicach. Jak powiedział, nie ma zamiaru ustąpić w sprawie Celińskiego.

Podobna sytuacja ma miejsce w Krakowie. O ile obsada pierwszego miejsca nie budzi kontrowersji ("jedynką" będzie tam kandydat Kwaśniewskiego, mec. Jan Widacki), o tyle są problemy z ustaleniem wicelidera listy. Sekretarz generalny SdPl Wojciech Filemonowicz twierdzi, że to miejsce należy się jemu; tego samego zdania jest szef małopolskich struktur Sojuszu Kazimierz Chrzanowski.

Olejniczak twierdzi z kolei, że tworzenie koalicji wymaga kompromisów i władze statutowe partii wyraziły na nie zgodę.

W nadchodzących wyborach chciał też kandydować z Łodzi były premier Leszek Miller. Liderzy LiD i Kwaśniewski uznali jednak, że w tej kampanii wyborczej nie ma miejsca dla byłego lidera Sojuszu.

Zdaniem Olejniczaka, Miller ma bardzo negatywny, 80-procentowy elektorat i jego kandydatura zaszkodziłaby wizerunkowi wyborczemu LiD. Władze koalicji postanowiły, że lokomotywą wyborczą LiD-u w Łodzi będzie szef SLD. Tymczasem w ubiegłym tygodniu start Millera poparły miejskie struktury SLD w Łodzi; w środę z kolei podobną uchwałę podjęła łódzka rada wojewódzka Sojuszu.

Sam Miller chce zaprotestować w sobotę przeciwko marginalizowaniu roli Rady Krajowej w ustalaniu list wyborczych. "Razi mnie, jeżeli informacje o ludziach SLD i ich kandydowaniu są podawane w imieniu LiD jeszcze przed posiedzeniem Rady Krajowej" - powiedział PAP.

"Mam nadzieję, że Krajowa Rada wyrazi swoje oburzenie w tej sprawie" - dodał były premier.

Olejniczak nie chciał odnieść się do zapowiedzi Millera. "Nie będę polemizował z Leszkiem Millerem. Jestem spokojny o wynik posiedzenia Rady" - powiedział.

O wysokie miejsca na listach LiD upominają się także młodzi działacze Sojuszu. Federacja Młodych Socjaldemokratów wystosowała list do Olejniczaka, w którym zwróciła się do niego o wsparcie jej starań o jak najwyższe miejsca na listach LiD dla ludzi młodych.

Nieoficjalnie politycy LiD przyznają, że młodzi są za mało widoczni na listach LiD. Jedynie w Rzeszowie i Częstochowie "jedynki" obsadzono młodymi politykami.

Jak powiedział PAP szef FMS Grzegorz Pietruczuk, chodzi o to, by młodzi ludzie znaleźli się na listach, nie tylko od "miejsca 10. w dół", ale żeby było ich więcej na miejscach czołowych. Jak dodał, nie chodzi mu tylko o działaczy FMS, ale też o polityków nieco starszych - trzydziesto-, trzydziestokilkulatów, którzy pełnią już funkcje w samorządzie, a teraz chcieliby mieć szansę dostania się do Sejmu.

"Jestem za tym, żeby na naszych listach było jak najwięcej ludzi młodych, żeby to było proporcjonalne połączenie młodości z doświadczeniem. To jest najlepsza mieszanka" - odpowiada na to sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski.(PAP)

ama/ mkr/ jaw/ ura/ gma/

wybory
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)