Przed bramą stoczni szczecińskiej gromadzą się uczestnicy manifestacji w obronie stoczni i miejsc pracy. Manifestacja ma się rozpocząć o godz. 12. Przed zakład dotarło już kilkuset przedstawicieli związków zawodowych różnych branż z całego kraju - poza stoczniowcami również górnicy, pielęgniarki i przedstawiciele zakładów zbrojeniowych.
Atmosfera przed stocznią jest napięta. Wybuchają petardy i wyją syreny; kilkudziesięcioosobowa grupa górników uderza w kaski ochronne drewnianymi styliskami od kilofów.
Uczestnicy piątkowej manifestacji mają przejść ulicami Szczecina przed siedzibę Platformy Obywatelskiej, a następnie przed Urząd Wojewódzki, gdzie mają zostać złożone petycje dotyczące ochrony miejsc pracy w zakładach oraz ratunku dla stoczni.
Protestujący domagają się dialogu społecznego z rządem na temat możliwości ratowania stoczni w Szczecinie i Gdyni oraz zachowania miejsc pracy w zagrożonych zwolnieniami zakładach. Twierdzą, że upadek największych w Zachodniopomorskiem zakładów to katastrofa ekonomiczna całego regionu. Chcą m.in. powołania zespołu ekspertów (głównie z regionu), którzy by przygotowali swoje propozycje ratowania przemysłu okrętowego w Polsce, odwołania ministra skarbu Aleksandra Grada, powołania sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia przyczyn upadku stoczni i rozliczenia odpowiedzialnych za to osób.
W proteście, który organizuje Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego, mają brać udział również stoczniowcy ze Szczecina, Gdyni i Gdańska oraz przedstawiciele zachodniopomorskich zakładów znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej - m.in. Zakładów Chemicznych Police. Wspierać ich mają przedstawiciele różnych branż, w tym górnictwa, zbrojeniówki i energetyki z całego kraju. (PAP)
szt/ kno/ pad/ mow/