Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Wałęsa: rząd Mazowieckiego - najlepszy w ostatnich 20 latach

0
Podziel się:

Lech Wałęsa uważa, że powołany 20 lat temu gabinet Tadeusza Mazowieckiego był
najlepszym rządem po przełomie 1989 r. Ocenia, że w ciągu 16 miesięcy rząd ten nie mógł zrobić
więcej, ale mógłby kontynuować misję, gdyby Mazowiecki nie startował w wyborach prezydenckich w
1990 roku.

Lech Wałęsa uważa, że powołany 20 lat temu gabinet Tadeusza Mazowieckiego był najlepszym rządem po przełomie 1989 r. Ocenia, że w ciągu 16 miesięcy rząd ten nie mógł zrobić więcej, ale mógłby kontynuować misję, gdyby Mazowiecki nie startował w wyborach prezydenckich w 1990 roku.

"Najwięcej i najmądrzej zrobił tamten rząd. Pewnie, że to były inne warunki i inne czasy niż teraz, czy kilka lat temu. Ale mimo wszystko to on miał najmądrzejsze i najskuteczniejsze rozwiązania. Uruchomił wszystkie najważniejsze procesy: kierunek na NATO i Unię Europejską, reformy ekonomiczne. I mimo, że w swojej kampanii prezydenckiej (w 1990 roku) walczyłem z tym rządem i Mazowieckim, do dziś jestem przekonany, że ten rząd najwięcej zrobił" - powiedział PAP były prezydent.

Wałęsa podkreślił, że rząd Mazowieckiego idealnie spełnił swoje zadanie. "Nie można było więcej, nie można było szybciej, nie można było mądrzej" - dodał.

Zdaniem b.prezydenta Mazowiecki zamiast startować w wyborach prezydenckich w 1990 roku mógł jeszcze kontynuować proces reformowania kraju jako szef rządu. "Jego błędem było to, że z małych powodów nie chciał dalej być premierem i niepotrzebnie stanął do konfrontacji ze mną" - ocenił Wałęsa.

Były prezydent żałuje, że rząd Mazowieckiego nie próbował zrealizować idei powszechnego uwłaszczenia. "Podobnego do tego, które ja proponowałem podczas kampanii prezydenckiej, czyli 100 milionów złotych dla każdego Polaka. Za bony społeczeństwo mogłoby nabyć majątek, który powinien zostać tylko w polskich rękach. Ten rząd zniszczył tę sprawę, ale to był akurat wypadek przy pracy" - powiedział.

Wałęsa chwali natomiast Mazowieckiego za ogłoszenie "grubej kreski" (slogan będący pokłosiem wypowiedzi Mazowieckiego z 24 sierpnia 1989 r. w Sejmie: "Przeszłość oddzielamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania"). W przeciwnym razie - zdaniem byłego prezydenta - ze strony sił komunistycznych mogło dojść do "rewolty i prowokacji".

"W tamtym czasie komuna, która nigdy nie pogodziła się z oddaniem władzy, była cały czas groźna i mogła nam zrobić kuku. Mazowiecki widząc to, chciał ich podzielić, mówiąc: +słuchajcie: ci wszyscy, którzy nie łamali prawa i nie mordowali, niech się czują bezpiecznie - i tutaj stawiamy grubą kreskę+. Tym ruchem rozbroił minę. Bestia nie przyciskana do muru nie macha łapami" - ocenił były prezydent.

Zdaniem Wałęsy, Mazowiecki jako pierwszy niekomunistyczny premier, nie mógł dokonać rozrachunku poprzedniego systemu.

"Dekomunizacja nie była możliwa - nie byliśmy do tego przygotowani, nie mieliśmy struktur. Władzę zdobyliśmy przecież kompromisem i porozumieniem. Nawet z moralnego punktu widzenia rozliczenie z poprzednim systemem nie było możliwe. Co mieliśmy nagle powiedzieć do Jaruzelskiego: teraz generale cię zamykamy, kiedy jeszcze przed chwilą siedzieliśmy razem przy stole? W konfrontacji z nimi nic byśmy nie zrobili, oni byli silniejsi, dlatego musieliśmy zapłacić ten rachunek" - powiedział były prezydent.

Omawiając kulisy tworzenia rządu Mazowieckiego, Wałęsa podkreślił, że przełomowe okazało się zawarcie przez niego porozumienia o koalicji ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym oraz Stronnictwem Demokratycznym. "Tylko włączenie się do gry Romana Malinowskiego (prezesa ZSL) i Jerzego Jóźwiaka (prezesa SD) i ich partii, które wyrwały się PZPR, pozwoliło na utworzenie rządu Mazowieckiego. Bez tego sojuszu byłoby to niemożliwe" - zaznaczył.

Wałęsa wspomina, że mając do wyboru trzech kandydatów na szefa rządu - Jacka Kuronia, Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego - był przekonany, że największe szanse na to stanowisko ma tylko ten ostatni.

"W tamtym czasie Kuroń był w ogóle nietolerowany przez stronę PZPR-owską. Geremek - mimo, że właściwie był najlepszy - to nie potrafił walczyć. Każdy argument, który do niego jakoś trafiał, od razu go zniechęcał. Nie umiał walczyć o swoje racje. I dlatego było jasne, że tylko Mazowiecki może zostać premierem" - powiedział Wałęsa.

W opinii byłego prezydenta, na korzyść Mazowieckiego przemawiało m.in. doświadczenie parlamentarne (Mazowiecki był posłem w PRL-owskim Sejmie w latach 1961-1972 z ramienia katolickiej grupy Znak). "Ważne było także to, że był tolerowany i akceptowany przez lewicę" - tłumaczy Wałęsa. (PAP)

rop/ ura/ par/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)