Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Warmińsko-mazurskie: Proces o gospodarstwo późnego przesiedleńcy

0
Podziel się:

Do 7 kwietnia sąd w Nidzicy odroczył we
wtorek proces o tzw. zasiedzenie w gospodarstwie w Kanigowie
(Warmińsko-mazurskie), którego zwrotu żąda spadkobierca dawnych
właścicieli. 25 lat temu, gdy Lukaschewscy opuścili nieruchomość
wyjeżdżając do Niemiec, zamieszkała w niej rodzina Smolińskich.

Do 7 kwietnia sąd w Nidzicy odroczył we wtorek proces o tzw. zasiedzenie w gospodarstwie w Kanigowie (Warmińsko-mazurskie), którego zwrotu żąda spadkobierca dawnych właścicieli. 25 lat temu, gdy Lukaschewscy opuścili nieruchomość wyjeżdżając do Niemiec, zamieszkała w niej rodzina Smolińskich.

We wtorek przed sądem zeznawał jako świadek emerytowany kierownik służby rolnej zatrudniony na przełomie lat 70. i 80. w urzędzie miasta i gminy w Nidzicy.

Świadek powiedział, że informację o opuszczeniu gospodarstw rolnych przez wyjeżdżających do Niemiec otrzymywano z urzędu w Olsztynie, a ten dostawał je z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wówczas urzędnicy gminy jechali na wizję pozostawionego gospodarstwa, robili spis nieruchomości i wprowadzali nowych gospodarzy.

"Przypadek państwa Smolińskich pamiętam, bo była to bardzo liczna rodzina. Małżeństwo z 17 dzieci mieszkało wcześniej w Piotrowicach, w kuchni i małym pokoju. Więc gdy nadarzyła się okazja zagospodarowania domu w Kanigowie zostali tam przeprowadzeni" - powiedział Józef Zalewski.

Podkreślił, że opuszczone gospodarstwa przez wyjeżdżających do Niemiec przechodziły na rzecz Skarbu Państwa i były decyzją naczelnika gminy wpisywane do Państwowego Funduszu Ziemi. Następnie z nowymi gospodarzami sporządzano najpierw umowy dzierżawy, gdzie stroną były Skarb Państwa a dzierżawcą - nowy gospodarz.

"Niekiedy gospodarstwa zasiedlano już na drugi dzień po wyjeździe właścicieli do Niemiec. Potem gdy dzierżawca miał pieniądze, mógł kupić gospodarstwo i zakładano na nie księgi wieczyste" - podkreślił Zalewski.

Sąd na następnej rozprawie przesłucha kolejnych byłych urzędników gminy. Ma także otrzymać z urzędu wojewódzkiego w Olsztynie informację o tym, czy Lukaschewscy wyjeżdżając do Niemiec utracili obywatelstwo polskie.

Sąd w Nidzicy rozpatruje wniosek o zasiedzenie, który złożył Kazimierz Smoliński mieszkający w gospodarstwie w Kanigowie od 1983 roku.

Na poprzedniej rozprawie Smolińskiego mówił przed sądem, że jego ojciec starał się o uregulowanie kwestii własności, ale był zwodzony przez gminę.

Lukaschewscy w lutym 1983 roku wyjechali z Kanigowa do Niemiec jako tak zwani późni przesiedleńcy. Przed wyjazdem cześć majątku sprzedali, ale gospodarstwo pozostawili. Według Smolińskich nieruchomość przekazał im urzędnik wręczając klucze. Jednak nie dopełniono formalności, nie wpisano Smolińskich jako nowych właścicieli w księgi wieczyste. Nadal istnieje tam zapis, iż właścicielami są Lukaschewscy.

Na tej podstawie w 2003 roku Heinrich Lukaschewski rozpoczął starania o zwrot nieruchomości. Wystąpił z propozycją sprzedaży nieruchomości za 850 tys. zł. Gdy Smolińscy odmówili argumentując to brakiem pieniędzy, otrzymali pismo z żądaniem wydania gospodarstwa.

Zasiedzenie w tak zwanej dobrej wierze jest skuteczne po 20 latach, a w złej wierze po 30 latach. Smolińscy mieszkają w Kanigowie od 25 lat i sąd ma zdecydować czy zostaną uznani za właścicieli.

Najgłośniejszą sprawą dotyczącą roszczeń tak zwanych późnych przesiedleńców jest sprawa Agnes Trawny. Odzyskała ona ojcowiznę - nieruchomość w Nartach koło Szczytna na mocy wyroku Sądu Najwyższego w 2005 roku. W poprzednich instancjach sądy wydawały dla niej wyroki niekorzystne. W domu należącym do Trawny wciąż mieszkają rodziny Moskalików i Głowackich.(PAP)

ali/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)