Stołeczni policjanci zatrzymali 20-letniego pracownika firmy kurierskiej, który nie dostarczył odbiorcom około 12 tys. przesyłek. Mężczyźnie grozi do dwóch lat więzienia.
Jak poinformowała we wtorek PAP Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, pod koniec ubiegłego tygodnia do bielańskich policjantów zgłosił się przedstawiciel jednej z firm kurierskich i powiedział, że od trzech miesięcy klienci firmy nie dostają przesyłek.
"Sytuacja ta początkowo budziła zdziwienie kierownictwa firmy, a później niepokój, gdy okazało się, że niezadowolonych klientów jest coraz więcej. Przeprowadzono kontrolę, która wykazała, że nie zostało dostarczonych kilkanaście tysięcy przesyłek" - dodała Tietz.
Podejrzewano, że odpowiedzialny za to może być nowo przyjęty pracownik firmy. "Młody mężczyzna miał określony limit przesyłek, które miał dostarczyć w ciągu dnia. Za wszystkie dodatkowe płacono mu dodatkowo. Z przeprowadzonej kontroli wynikało, że pobrał w sumie ok. 18 tys. listów" - zaznaczyła Tietz.
Gdy bielańscy policjanci zatrzymali 20-letniego kuriera przypuszczenia jego szefów się potwierdziły. W mieszkaniu mężczyzny znaleziono 9 tysięcy listów, trzy kolejne tysiące zdążył już wyrzucić.
Łukasz S. przyznał się do winy. Z jego wyjaśnień wynika, że w pewnym momencie rozniesienie dodatkowo pobranych przesyłek przekroczyło jego możliwości. Przechowywał je więc w domu i dostarczał w późniejszym terminie. Gdy ich liczba przekroczyła kilkanaście tysięcy, zaczął pozbywać się najstarszych listów.
"20-latkowi przedstawiono zarzut zniszczenia i ukrywania korespondencji. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia" - dodała Tietz. (PAP)
pru/ bno/ jra/