W Caracas odbyła się w czwartek manifestacja zwolenników prezydenta Hugo Chaveza. Jego stan po operacji raka przeprowadzonej na Kubie nie pozwolił mu na powrót i złożenie tego dnia przysięgi po wygraniu wyborów, co stwarza "delikatną sytuację" polityczną.
Nad bezpieczeństwem w rejonie Pałacu Miraflores, siedziby prezydenta, czuwało półtora tysiąca policjantów.
Formalnie, wenezuelska opozycja nie może, powołując sie na fakt, iż Hugo Chavez nie dopełnił obowiązku złożenia w terminie, to jest 10 stycznia, przysięgi W Zgromadzeniu Narodowym, zakwestionować ważności jego nowego mandatu. Jest to niemożliwe ze względu na orzeczenie Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości.
Uznał on, że skoro prezydent elekt wybrany ponownie w głosowaniu 10 października jest jednocześnie urzędującym prezydentem, to może on zostać zaprzysiężony również w późniejszym terminie.
Zgodnie z orzeczeniem Trybunału, wiceprezydent Nicolas Maduro będzie tymczasowo kierował rządem wenezuelskim.
Hugo Chavez walczy w kubańskim szpitalu z "ostrą infekcją płucną", jaka wywiązała się po czwartej operacji nowotworu. Zgodnie z najnowszym komunikatem rządu wenezuelskiego stan Chaveza jest "stabilny", ale nie podano żadnych szczegółów dotyczących operacji i jej wyniku.
Hiszpański minister spraw zagranicznych Jesus Garcia, wypowiadając się w czwartek w Madrycie wobec dziennikarzy, określił sytuację w Wenezueli jako "bardzo delikatną".
Wyraził przekonanie, że prezydent Chavez wyzdrowieje i apelował do wenezuelskich polityków o podejście do sytuacji, jaka powstała w kraju, "ze spokojem", "w duchu zgody narodowej" i "porozumienia między wszystkimi Wenezuelczykami".(PAP)
ik/ ro/
12970596 12970783