Ok. 3 tys. dodatkowych żołnierzy strzeże granicy Wenezueli z Kolumbią po ataku kolumbijskiej lewackiej partyzantki FARC na wenezuelskiej ziemi, w którym zginęło 12 żołnierzy - poinformował w piątek minister obrony gen. Henry Rangel.
Członkowie FARC (Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii) w poniedziałek zaatakowali patrol wojskowy na terytorium Wenezueli, po czym wycofali się za granicę z Kolumbią. W ataku zginęło 12 żołnierzy, a czterej odnieśli obrażenia - poinformowały władze.
W odpowiedzi prezydent Hugo Chavez poinformował o wzmocnieniu służb chroniących granicy i zapowiedział, że nie pozwoli, by Wenezuela służyła jako schronienie dla jakichkolwiek grup zbrojnych.
Jak podał minister obrony, ku pograniczu kierują się kolejne oddziały. Na miejscu trwają poszukiwania "członków grup zbrojnych, którzy mogli wedrzeć się na terytorium Wenezueli" - powiedział.
Po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych obu państw we wspólnym oświadczeniu poinformowano, że rządy Wenezueli i Kolumbii postanowiły zacieśnić współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa rejonów przygranicznych. (PAP)
akl/
11487145
