Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wielogodzinna akcja ratunkowa GOPR w Pieninach

0
Podziel się:

Turysta z Piły spadł ze szlaku w Pieninach w
urwistym terenie i stoczył się ok. 200 m po piargach i skalnych
progach. Mężczyzna przeżył, we wtorek rano trafił do szpitala.
Według GOPR-owców z Rabki (Podhale), uratowały go dwa plecaki,
które miał na sobie.

Turysta z Piły spadł ze szlaku w Pieninach w urwistym terenie i stoczył się ok. 200 m po piargach i skalnych progach. Mężczyzna przeżył, we wtorek rano trafił do szpitala. Według GOPR-owców z Rabki (Podhale), uratowały go dwa plecaki, które miał na sobie.

Nie licząc ogólnych potłuczeń na całym ciele, turysta doznał dwóch głębokich ran ciętych głowy oraz dużej rany w okolicy lędźwi, złamania ręki w stawie łokciowym i nogi w stawie kolanowym. W momencie gdy dotarli do niego ratownicy był przytomny, ale nie pamiętał jak doszło do wypadku, co, według GOPR- owców, świadczy o tym, że tuż po upadku stracił przytomność.

"Turysta, niósł dwa plecaki - jeden na plecach a drugi na piersiach. Jestem przekonany, że to one osłoniły jego ciało przed jeszcze poważniejszymi, być może śmiertelnymi w skutkach uderzeniami o głazy" - powiedział PAP we wtorek kierujący całonocną akcją w Pieninach, ratownik Grupy Podhalańskiej GOPR, Andrzej Górowski.

Dzięki plecakom mężczyzna po 200 metrach koziołkowania zaklinował się między konarami drzewa, co uchroniło go przed upadkiem na dno Dunajca, do którego pozostało mu jeszcze kolejne 200-300 m.

Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem. Dwóch około 30- letnich turystów, z Piły i z Poznania, wędrowało zielonym szlakiem z miejscowości Sromowce Niżne ku Zamkowej Górze. Po minięciu masywu Trzech Koron, w rejonie polany Kosarzyska, postanowili zobaczyć, jak wygląda Dunajec, przepływający słynnym przełomem kilkaset metrów niżej. Wtedy pod turystą z Piły osunęła się ruchoma płyta skalna i mężczyzna spadł.

Jego towarzysz w panice zaczął schodzić po stromiźnie, mając nadzieję, że dotrze do kolegi i udzieli mu pomocy. Utknął jednak w trudnym urwistym terenie. Z telefonu komórkowego powiadomił o wypadku Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Ratownicy nakazali mu wycofać się na szlak.

Poznaniak klucząc w końcu wrócił na szlak, gdzie spotkał się z patrolami ratowników, ale zdezorientowany nie potrafił wskazać im precyzyjnie miejsca, z którego spadł jego kolega. GOPR-owcy musieli więc zjazdami na linach sprawdzać - już w ciemnościach - wszystkie podejrzane miejsca, żleby i skalne rynny. Po kilku godzinach udało się im odnaleźć stromiznę po której stoczył się turysta. "To był stromy, bardzo ruchomy piarg, poprzegradzany w kilku miejscach progami o wysokości 10-15 m. Poruszanie się w tym terenie wymagało użycia lin" - powiedział Górowski.

Dwóch ratowników zjechało w ciemnościach do poszkodowanego i po opatrzeniu ran umieściło go w noszach. Pozostali na górze ratownicy, za pomocą systemu lin i bloczków, wciągnęli rannego 200 m w górę, na szlak. Było już jasno, więc GOPR-owcy wezwali z Zakopanego śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podczepili nosze na linie do maszyny, która odleciała na stadion w Krościenku. Stamtąd przetransportowano rannego do szpitala w Zakopanem.

W całonocnej akcji w Pieninach wzięło udział ok. 30 ratowników GOPR. (PAP)

czo/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)