Poseł LPR Wojciech Wierzejski uważa, że rezolucja europarlamentu, wymieniającą Polskę wśród krajów, w których narasta nietolerancja, jest wynikiem bieżącej gry politycznej. Jego zdaniem Francja i Niemcy, w których dochodzi do przypadków antysemityzmu i ksenofobii, chcą z siebie zrzucić odpowiedzialność i szukają kozła ofiarnego.
Wierzejski powiedział w czwartek PAP, że siły działające w PE "nie odzwierciedlają realnych sił politycznych panujących w parlamentach poszczególnych krajów członkowskich". Jego zdaniem do PE trafią bowiem politycy "najbardziej ekscentryczni, najbardziej radykalni, liberalni i lewicowi".
"Przyjmują potem rezolucje, z których większość normalnego, bo konserwatywnego świata, się po prostu śmieje. Tę rezolucję też postrzegam jako polityczną - spreparowaną na użytek socjalistów niemieckich, przeciwko Polsce. Kraje, w których dochodzi do autentycznych przypadków antysemityzmu, wulgarnego chuligaństwa politycznego, gdzie rzeczywiście jest nietolerancja wobec imigrantów, gdzie niszczone są cmentarze żydowskie, gdzie urządza się napady na Arabów i Murzynów, czyli Francja i Niemcy, chcą z siebie zrzucić odpowiedzialność i szukają kozła ofiarnego" - powiedział PAP Wierzejski.
Jego zdaniem kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny ograniczyć wydatki na Parlament Europejski - "instytucję zbiurokratyzowaną, która pochłania na swoje pomysły ponad miliard euro rocznie i produkuje bzdurne, durnowate rezolucje."
Czwartkową rezolucję Wierzejski określił jako "nieprawdopodobną bezczelność". Poseł LPR dodał, że "nie ma ona żadnego znaczenia". Powiedział, że na jednej sesji Parlamentu Europejskiego "przyjmuje się nawet i 100 rezolucji", z których "część jest bez znaczenia". "Przywiązujemy wagę do krytyki pod adresem Polski, ale ta krytyka płynie z pozycji lewackich. Polska jest krytykowana za to, ze nie spełnia wydumanych lewackich standardów europejskich" - dodał.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję, w której obok Belgii, Francji i Niemiec wymienia Polskę jako kraj, gdzie nastąpił "wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią". Autorzy rezolucji PE wspomnieli też o "deklaracjach jednego z czołowych członków Ligi Polski Rodzin, nawołujących do przemocy wobec społeczności GLBT (ang. gay, lesbian, bisexual, transgender) w związku z marszem tolerancji i równości".
Wzmianka ta jest interpretowana jako nawiązanie do wypowiedzi wiceprezesa LPR na łamach "Życia Warszawy". Wierzejski nazwał w niej Paradę Równości "szerzeniem dewiacji i patologii". Mówił, że "jeżeli dewianci zaczną demonstrować, to należy dolać im pałami". Wiceszef LPR zaprzeczył później doniesieniom gazety, twierdząc, że jego wypowiedź została przekłamana i że nigdy nie wzywał do rozpędzenia żadnej pokojowej manifestacji. (PAP)
mes/ jra/