Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Władze Szczecina chcą pomóc w remoncie "Fryderyka Chopina"

0
Podziel się:

Władze Szczecina chcą pomóc w remoncie żaglowca "Fryderyk Chopin", który
uszkodzony stacjonuje w angielskim porcie Falmouth, a wypłaty odszkodowania armatorowi jednostki
odmówiło PZU.

*Władze Szczecina chcą pomóc w remoncie żaglowca "Fryderyk Chopin", który uszkodzony stacjonuje w angielskim porcie Falmouth, a wypłaty odszkodowania armatorowi jednostki odmówiło PZU. *

Jak wyjaśnił w środę na konferencji prasowej prezydent Szczecina Piotr Krzystek, miasto planuje podpisać umowę z armatorem jednostki - Wyższą Europejską Szkołą Prawa i Administracji (WESPiA) w Warszawie. Krzystek wyjaśnił, że miasto nie może bezpośrednio finansować remontu, ale może np. czarterować jednostkę. Umowa taka miałaby obowiązywać od czerwca przyszłego roku. Strony negocjują szczegóły, w tym kwoty, jakie wchodziłyby w grę.

Na razie jednak "Fryderyk Chopin" nie może opuścić portu w Falmouth w Kornwalii. Został tam zabezpieczony z powodu roszczeń, z jakimi wystąpiła firma "Nova Spiro", której statek odholowywał żaglowiec po wypadku.

Pod koniec października "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty podczas sztormowej pogody w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly na Atlantyku i został odholowany do Falmouth. 36 gimnazjalistów musiało przerwać rejs na Karaiby i wróciło autokarami do kraju.

Przedstawiciel WESPiA Dominik Pietrowski powiedział w środę dziennikarzom w Szczecinie, że właściciel kutra, który holował "Chopina", zażądał ok. 300 tys. dolarów. Armator żaglowca jest natomiast zdania, że kwotą zasadną byłoby kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Poinformował też, że wynajęci prawnicy negocjują ugodę z właścicielem kutra.

Jak powiedział PAP rzecznik prasowy PZU Michał Witkowski, spółka nie może wypłacić odszkodowania armatorowi żaglowca, ponieważ nie zaistniało żadne z ryzyk objętych umową ubezpieczenia.

Wyjaśnił, że klauzula "heavy weather", na którą powołuje się armator, określa warunki pogodowe, które były "cięższe i trudniejsze niż te, których statek normalnie doświadcza na danym akwenie i o danej porze roku".

"Ponadto terminem tym określa się nadzwyczajną kombinację destrukcyjnych sił wiatru oraz fal (w przypadku miejsca, gdzie płynął "Fryderyk Chopin" - siła wiatru powyżej 9 stopni w skali Beauforta i fali wyższej niż 7 m wysokości), których doświadczony i wykwalifikowany kapitan statku nie mógłby się spodziewać" - dodał rzecznik PZU.

Witkowski zaznaczył, że z zebranej przez PZU dokumentacji, zawierającej m.in. raporty stacji pogodowych w pobliżu wypadku polskiego żaglowca, niezbicie wynika, że choć warunki na morzu nie były łatwe, to na pewno nie można nazwać ich ekstremalnie sztormowymi.

Pietrowski zapowiedział, że armator w ciągu maksymalnie kilku dni wystąpi z pozwem przeciwko PZU do sądu brytyjskiego. "Trzeba się do tego dobrze przygotować, tym bardziej, że w uzasadnieniu odmowy PZU odwołuje się nie do warunków umowy, lecz do prawodawstwa i orzecznictwa brytyjskiego, co jest dla nas zaskakujące" - powiedział Pietrowski.

Jak powiedział Witkowski, PZU ze spokojem odnosi się do zapowiedzi WESPiA o pozwie. "Na podstawie ustalonych faktów nie zachodzi żadna przesłanka do wypłaty odszkodowania. Jeśli ujawnione zostaną nowe okoliczności w tej sprawie, rozpatrzymy ją ponownie" - dodał.

Rzecznik PZU poinformował, że w ubiegły wtorek spółka zadeklarowała gotowość zawarcia umowy sponsoringowej z WESPiA. "Dzięki takiej umowie armator otrzymałby od nas wsparcie finansowe, dzięki któremu mógłby np. sfinansować w części koszt remontu żaglowca. Przedstawiciel armatora do dziś nie odniósł się jednak do naszej propozycji" - dodał.

Komentując informację o gotowości jednej ze szczecińskich stoczni do wykonania remontu żaglowca z odroczoną płatnością, Pietrowski powiedział, że armator rozważa różne opcje. Przyznał, że o tej porze roku sprowadzenie do kraju jednostki może być problematyczne ze względu na warunki pogodowe, ale nie niemożliwe. Dodał, że koszt remontu jednostki w Falmouth wyceniono na ok. 900 tys. zł.

Gdański ekspert prawa morskiego prof. Jerzy Młynarczyk powiedział PAP, że trudno będzie zakończyć sprawę żaglowca, ponieważ w grę wchodzi wyjaśnienie sprawy wypłaty odszkodowania i zwolnienie jednostki z aresztu w porcie. Jego zdaniem, "rokowanie nie jest pomyślne bo +Fryderyk Chopin+ jest statkiem szkolnym i armator nie działa pod presją utraconego zysku".

Prof. Młynarczyk nie widzi natomiast niebezpieczeństwa, aby żaglowiec został zlicytowany. "Morskiej licytacji nie robi się tak szybko, a poza tym podczas aukcji można nie osiągnąć żądanej kwoty. Strony zatem będą starały się porozumieć i negocjować" - ocenił.

Młynarczyk jest przekonany, że armator kutra holującego był uprawniony do wystąpienia o areszt jednostki celem zabezpieczenia tej wierzytelności". Dodał, że cena za holowanie statku może sięgać nawet jego wartości.

Piotr Mitura, szef logistyki Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni powiedział PAP, że należący do centrum żaglowiec szkoleniowy "Zawisza Czarny" też jest ubezpieczony w PZU. "W mojej ocenie problem +Fryderyka Chopina+ nie tkwi w ubezpieczeniu, lecz w tym, że PZU wolałoby, aby remont żaglowca był wykonany w Polsce, bo jest taniej" - dodał Mitura.

Prof. Stanisław Górski, prorektor Akademii Morskiej w Gdyni, która jest armatorem m.in. żaglowca szkoleniowego "Dar Młodzieży" powiedział PAP, że jednostki uczelni są ubezpieczone w "Warcie" a polisa "obejmuje wszystko".

Dochodzenie w sprawie ustalenia przyczyn wypadku "Fryderyka Chopina" prowadzi Izba Morska w Szczecinie. Jej przewodniczący sędzia Krzysztof Zaremba powiedział PAP, że przesłuchiwani są świadkowie wypadku; raporty, informacje, mapy rejsu złożył też już w Izbie kapitan jednostki. Pierwsza rozprawa w tej sprawie ma być zwołana najprawdopodobniej za kilka miesięcy.(PAP)

rop/ bls/ epr/ szt/ dym/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)