*Przedstawiciele włoskiej opozycji zaapelowali w sobotę do premiera Silvio Berlusconiego, by odwołał swą zapowiedzianą na niedzielę 30 sierpnia wizytę w Trypolisie na zaproszenie przywódcy Libii Muammara Kadafiego. *
Zdaniem polityków szef rządu nie powinien spotykać się z Kadafim, który - jak twierdzą - wymierzył policzek Zachodowi, urządzając uroczyste powitanie w Libii zwolnionego z więzienia w Szkocji zamachowca z Lockerbie Abdelbaseta al-Megrahiego.
Odbywał on karę za przygotowanie zamachu, w wyniku którego lecący z Londynu do Nowego Jorku samolot Pan Am rozbił się w 1988 roku nad szkockim miasteczkiem. Zginęło wówczas 270 osób, głównie Amerykanie.
Jeden z liderów opozycyjnej Unii Centrum, Lorenzo Cesa, nazwał powitanie libijskiego zamachowca w jego ojczyźnie "nędzną inscenizacją". W jego opinii powinna ona nakłonić premiera Berlusconiego do odwołania wizyty.
"Jak długo jeszcze Włochy będą stawać po stronie najbardziej kłopotliwych osobistości planety, od Putina po Kadafiego, zapominając o tradycji swego kraju, miłującego wolność i demokrację?" - zapytał Cesa.
"Obecnie - dodał - włoska polityka zagraniczna jest coraz bardziej odległa od proeuropejskich i atlantyckich przesłanek, które powinny być jej elementami składowymi".
Szef klubu centrolewicowej partii Włochy Wartości w Izbie Deputowanych Massimo Donadi oświadczył: "Świętowanie i uroczystości z okazji powrotu do Libii al-Megrahiego, terrorysty odpowiedzialnego za masakrę w Lockerbie, są niegodne i obrzydliwe".
"Niech Berlusconi nie jedzie z oficjalną wizytą do kraju, który czci tego, kto jest winny śmierci 270 niewinnych osób" - zaapelował Donadi.
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ mc/