Włoski sąd apelacyjny podniósł w poniedziałek z 16 do 18 lat więzienia karę dla byłego właściciela koncernu Eternit, szwajcarskiego miliardera Stephana Schmidheineya, za zaniedbania, które spowodowały śmierć ponad 2 tysięcy osób w wyniku kontaktu z azbestem.
To jedna z najgłośniejszych takich spraw na świecie.
Sąd apelacyjny w Turynie rozpatrywał wyrok sądu pierwszej instancji, wydany w lutym 2012 roku. Wtedy wspólnik Szwajcara, belgijski baron Louis de Cartier De Marchienne, został również skazany na 16 lat więzienia; wkrótce potem zmarł w wieku 92 lat. Dla obu prokurator domagał się wtedy kary 20 lat więzienia.
Schmidheiny, który odziedziczył koncern i był jego prezesem, został uznany za winnego umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa pracy w dwóch z czterech włoskich fabryk azbestu, w miejscowościach Casale Monferrato i Cavagnolo koło Turynu, działających do 2008 r.
W akcie oskarżenia, sporządzonym po blisko 10-letnim dochodzeniu, wymieniono 2 191 pracowników oraz mieszkańców okolic zmarłych w tym czasie na rzadki, złośliwy nowotwór, międzybłoniak opłucnej, który jest związany z ekspozycją na azbest.
Obecnie choruje ponad 600 osób.
Oba procesy to największa taka sprawa w Europie i według włoskich mediów być może także na świecie.
Rodziny zmarłych i chorujących pracowników fabryk oraz mieszkańców okolic utrzymują od lat, że szefowie firmy nie dbali o bezpieczeństwo załóg i miejscowej ludności.
Ponadto sąd apelacyjny nakazał sądzonemu zaocznie Schmidheiny'emu wypłatę 20 milionów euro regionowi Piemont i ponad 30 milionów euro gminie Casale Monferrato.
Wyroku sądu apelacyjnego słuchała w sali sądowej między innymi przewodnicząca stowarzyszenia ofiar azbestu z Casale Monferrato, Romana Blasotti Pavesi. W rezultacie kontaktu z azbestem zmarło 5 osób z jej rodziny, wśród nich mąż i córka.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kar/