Komentator dziennika "La Stampa" napisał w piątek, że premier Silvio Berlusconi ma rację, krytykując plany rozmieszczenia amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.
Nawiązał w ten sposób do słów szefa włoskiego rządu, który w środę oświadczył, że tarcza ta jest "prowokacją wobec Rosji" i opowiedział się za rozmowami z Moskwą.
"Nie jest powodem do oburzenia, że raz państwo NATO takie jak Włochy, odwieczny sojusznik Ameryki, który przy okazji każdego kryzysu dawał bardzo konkretne dowody swego zaangażowania i swej wierności temu sojuszowi, wyraża krytyczną opinię na temat jednej z najbardziej nieprzemyślanych inicjatyw prezydentury (George'a W.) Busha" - ocenia publicysta turyńskiej gazety.
Jego zdaniem błędem jest to, że podjęcia decyzji w sprawie tarczy nie poprzedziły "wysoce zobowiązujące negocjacje na najwyższym szczeblu", których celem byłoby znalezienie porozumienia z Rosją.
W artykule przypomina się, że Zachód prowadził "niestrudzenie" negocjacje w sprawie arsenałów broni ze Związkiem Radzieckim nawet w latach zimnej wojny. Jak pisze "La Stampa", dzięki temu Rosja Michaiła Gorbaczowa "bez żadnego sprzeciwu" zaakceptowała "przejście krajów satelickich na Zachód".
"Wyrażanie opinii, jak uczynił to premier Berlusconi, o pilnej potrzebie spotkania +twarzą w twarz+ między Ameryką a Rosją w sprawie projektu tarczy, wydaje się zatem uzasadnione; nawet jeśli trzeba będzie być może poczekać na narodziny nowej administracji w Waszyngtonie, aby negocjacje te poważnie się rozpoczęły" - ocenia komentator gazety.
Według niego tylko na drodze negocjacji z udziałem strony europejskiej "można będzie powiedzieć, na ile realne jest zagrożenie" i "czy trwały będzie szereg deklaracji i konkretnych przejawów nowego agresywnego rosyjskiego nacjonalizmu" - poczynając "od inwazji na Gruzję".
"Błędem jest grożenie nam rozmieszczeniem rakiet w Kaliningradzie. Miejmy nadzieję, że to tylko posunięcie przed rokowaniami i że może się jeszcze uda nakłonić Moskwę do podjęcia polityki współpracy i rezygnacji z rzucania wyzwania Zachodowi, które wydaje się nierozsądne" - ocenia "La Stampa".
"Nie istnieje dzisiaj między nami a nimi żaden realny konflikt interesów, a wiele interesów mamy wspólnych" - konstatuje.
"Dlatego uważam, że należy popierać, a nie potępiać także decyzję Unii Europejskiej o ponownym otwarciu negocjacji z Moskwą z sprawie nowego porozumienia UE-Rosja" - pisze komentator dziennika "La Stampa".
Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ ksaj/ kar/