*Wsiadł do pociągu w Castiglion Fiorentino w Toskanii, przejechał 80 kilometrów, a potem wysiadł we Florencji i poszedł na spacer po mieście. W tej historii, opowiedzianej przez włoskie media, nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że jej bohaterem jest pies. *
Jego podróż drogo kosztowała właścicieli.
Sześcioletni pies o imieniu Axel zniknął rankiem z domu. Kiedy jego właściciele przekonali się, że przepadł bez śladu, zaczęli go wszędzie szukać. Stracili już nadzieję, że go odnajdą i wtedy otrzymali telefon z przychodni weterynaryjnej we Florencji. Okazało się, że tam trafił pies, który według relacji weterynarzy chodził po mieście.
Pociągiem pojechał na gapę, ale za pobyt we Florencji jego pan i pani muszą zapłacić 170 euro. Taki rachunek wystawili weterynarze, który zaopiekowali się czworonożnym turystą.(PAP)
sw/ kar/