Prezydent Włoch Giorgio Napolitano podpisał w środę uchwalony niedawno przez parlament zbiór ustaw zaostrzających walkę z nielegalną imigracją, zwany pakietem bezpieczeństwa. Jednocześnie jednak w liście wystosowanym do rządu i przewodniczących obu izb wytknął jego braki.
Prezydent wyraził zaniepokojenie niektórymi przepisami pakietu, w którym po raz pierwszy we włoskim ustawodawstwie uznano nielegalną imigrację za przestępstwo.
W liście do rządu Silvio Berlusconiego oraz przewodniczących Izby Deputowanych i Senatu Napolitano podkreślił, że nie może zablokować wejścia w życie uchwalonych norm prawnych, ale zwrócił uwagę na to, że ustawa jest "niespójna" z zasadami, leżącymi u podstaw włoskiego kodeksu karnego.
Wątpliwości prezydenta dotyczą nie tylko uznania nielegalnej imigracji za przestępstwo, ale także usankcjonowania tzw. patroli obywatelskich, które mają pilnować bezpieczeństwa i porządku na ulicach miast w związku z falą przestępczości.
Zastrzeżenia głowy państwa dotyczą też samej konstrukcji pakietu, jego "prowizoryczności" i braków w "systematyzacji".
Rząd Berlusconiego zapewnił, że weźmie pod uwagę stanowisko prezydenta i jeśli będzie to konieczne w ustawie wprowadzone zostaną zmiany.
Niektórzy politycy centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej wyrazili uznanie dla prezydenta.
Jednak lider stanowczo walczącej z rządem partii Włochy Wartości Antonio Di Pietro ocenił, że Napolitano powinien był odesłać ustawę do parlamentu, bo taki "lament po złożeniu podpisu" na nic się nie zda.
Były przewodniczący Senatu Marcello Pera uznał zaś list Napolitano za naruszenie konstytucji, ponieważ według niego nie przyznaje ona prezydentowi takich uprawnień.
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ gsi/
