Główny sojusznik premiera Silvio Berlusconiego, Umberto Bossi, przywódca Ligi Północnej, prawicowej partii, która dąży do przekształcenia Włoch w federację regionów, nie wierzy, aby obecny rząd pogrążony w głębokim kryzysie mógł dotrwać do wyborów 2013 roku.
Komentując sytuację konserwatywnego gabinetu, który ogłosił drugi w ciągu miesiąca pakiet drastycznych posunięć oszczędnościowych dla zmniejszenia olbrzymiego długu publicznego (ponad 120 proc. PKB), Bossi powiedział w piątek: "Na razie rząd trwa, później się zobaczy".
Zapytany przez dziennikarzy, czy rząd Berlusconiego dotrwa do wyborów 2013 roku, przywódca Ligi Północnej odparł: "Wydaje mi się to nieco zbyt odległe".
Wypowiedzi Bossiego w rozmowie z dziennikarzami włoskie media łączą z jego wygłoszonym tego samego dnia przemówieniem w czasie tradycyjnych obchodów organizowanych co roku przez Ligę Północną w miejscowości Pian del Re, leżącej u źródeł Padu. To "fiesta" z okazji rocznicy wirtualnego proklamowania przez Ligę w 1996 roku "niepodległości republiki federalnej Padanii".
Mówiąc o Padanii, Bossi nawiązał do projektu hipotetycznego państwa, które Liga Północna chce powołać na terenie regionów bogatej północnej Italii: Piemontu, Lombardii, Wenecji Euganejskiej, Ligurii, Friuli i części Emilii-Romanii.
"Miliony ludzi oczekują, że coś się wydarzy, że pojawi się znak, rozbłyśnie błyskawica, abyśmy ruszyli w drogę" - powiedział Bossi do swych zwolenników, którzy skandowali jedno słowo: "Secesja, secesja!".
Bossi tak podsumował swe wystąpienie: "Wiedzieliśmy, że tak się skończy: wobec kryzysu Północ nie będzie sobie mogła pozwolić na dalsze utrzymywanie całego kraju i tolerowanie klientelizmu Południa, które zapewnia Rzymowi, że może on pozostawać stolicą".(PAP)
ik/ kar/
9800667