W Mediolanie odbyły się w poniedziałek uroczystości pogrzebowe przewodniczącego episkopatu Turcji biskupa Luigiego Padovese, zamordowanego przez tureckiego kierowcę. Choć policja mówi o ataku szaleńca, nie wyklucza się fundamentalistycznego motywu zbrodni.
W mszy w katedrze w rodzinnym mieście hierarchy uczestniczyło kilkudziesięciu biskupów z wielu krajów świata oraz przedstawiciele władz Włoch.
Odczytano przesłanie od papieża Benedykta XVI, który oddał hołd zamordowanemu 3 czerwca w Turcji dostojnikowi i przypomniał, że jego posługę wypełniło "stanowcze zaangażowanie na rzecz dialogu i pojednania".
"Prawdziwym budowniczym pokoju i pojednania" nazwał biskupa Padovese arcybiskup Mediolanu kardynał Dionigi Tettamanzi w kazaniu wygłoszonym podczas mszy.
"Jego ciało i jego krew upadły na ziemię Turcji i - choć w bólu i we łzach - jawią się nam tak, czym są naprawdę: już nie znakami życia odebranego przez bezmyślną i tragiczną przemoc, ale jako żywa ofiara samego siebie, jaką ojciec Luigi składał każdego dnia w swej posłudze biskupa, przyjaciela pokoju, brata każdego człowieka" - mówił kardynał Tettamanzi.
Wciąż nie są jasne przyczyny zamordowania włoskiego biskupa przez jego 26-letniego kierowcę, który zasztyletował hierarchę w okrutny sposób. Włoskie media porównują to zabójstwo wręcz do rytualnego obcięcia głowy. I właśnie te okoliczności, zdaniem kościelnej agencji Asianews, wskazują na motyw polityczno-religijny. Ta powiązana z Watykanem agencja informacyjna podała, powołując się na świadków, że atakując biskupa jego kierowca wznosił okrzyk: "zabiłem wielkiego szatana. Allah Akbar!".
Włoscy komentatorzy kwestionują hipotezę, że zbrodni dokonała osoba niezrównoważona psychicznie. Przypominają w tym kontekście poprzednie zabójstwa przedstawicieli duchowieństwa i chrześcijańskich wiernych w Turcji. Tam zawsze, jak podkreślają, wskazuje się tę samą przyczynę: atak szaleńca.
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ap/
