Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Włochy: Zaskakujący zwrot w dochodzeniu w sprawie porwania Orlandi

0
Podziel się:

Były rektor bazyliki świętego Apolinarego w Rzymie ksiądz Pietro Vergari został
objęty śledztwem jako podejrzany o współudział w porwaniu córki pracownika Watykanu Emanueli
Orlandi w 1983 roku - podały włoskie media w piątek wieczorem.

Były rektor bazyliki świętego Apolinarego w Rzymie ksiądz Pietro Vergari został objęty śledztwem jako podejrzany o współudział w porwaniu córki pracownika Watykanu Emanueli Orlandi w 1983 roku - podały włoskie media w piątek wieczorem.

O tym zaskakującym zwrocie w dochodzeniu w sprawie nigdy niewyjaśnionego zaginięcia córki pracownika Domu Papieskiego, porwanej w biały dzień na ulicy w Wiecznym Mieście, doszło cztery dni po tym, gdy w tej samej bazylice otwarty został na wniosek prokuratury grobowiec włoskiego gangstera Enrico De Pedisa. Ten boss groźnej grupy przestępczej z dzielnicy Magliana, zabity w porachunkach, został pochowany u świętego Apolinarego w 1990 roku jako "dobrodziej Kościoła" i sponsor akcji dobroczynnych, gdy 75-letni obecnie ksiądz Vergari był tam rektorem.

Według jednej z hipotez to De Pedis stał za uprowadzeniem 15-latki, być może by zastraszyć hierarchów w Watykanie. Pojawiły się nawet sugestie, że szczątki dziewczyny mogą znajdować się w grobowcu przestępcy, który - jak przypomina włoska agencja Ansa - przyjaźnił się z ówczesnym rektorem bazyliki, teraz objętym prokuratorskim dochodzeniem. Dlatego postanowiono otworzyć grób. Szczątków Orlandi w nim nie znaleziono, ale policja natrafiła na duży zbiór kości ludzkich, w większości sprzed kilku wieków oraz innych, być może pochodzących z czasów współczesnych, które zostaną poddane badaniom DNA.

Włoska agencja zaznacza, że nie należy wykluczyć, że decyzja prokuratury o objęciu duchownego śledztwem może mieć związek z tym znaleziskiem w krypcie.

W 2009 roku ksiądz Vergari, tłumacząc, dlaczego zabiegał o pochowanie bossa z Banda della Magliana w tym miejscu, powiedział w zeznaniach przed rzymską prokuraturą, że Enrico De Pedis często przychodził do jego kościoła i wspierał finansowo stołówki dla ubogich oraz remont bazyliki. Media informowały, że ogromne sumy pieniędzy przekazała już po śmierci De Pedisa jego rodzina, co - jak się przypuszcza - mogło ostatecznie otworzyć drogę do tego niecodziennego pochówku.

Zarazem - jak dodaje Ansa - ksiądz Vergari w niedawnych wypowiedziach dalej bronił dobrego imienia bossa.

Włoskie media zauważają, że po blisko 30 latach od porwania Emanueli Orlandi, po obecnym nagłym zwrocie w dochodzeniu nic nie wydaje się na razie przybliżać do odpowiedzi, co stało się z dziewczyną.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ ksaj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)