33 osoby oskarżono o udział w gangu trudniącym się od kilku lat rozbojami i kradzieżami w rejonie Włocławka. Bandyci mieli dokonać kilkuset napadów.
Jak poinformował prokurator Marek Olender z Prokuratury Okręgowej we Włocławku, oskarżeni o udział w gangu mają na swoim koncie zarówno pospolite kradzieże, jak i napady z bronią w ręku. 33 osobom zamieszanym w tę sprawę przedstawiono w sumie ponad 480 zarzutów.
Na czele gangu miał stać 60-letni Stefan S., były właściciel przydrożnego zajazdu, wspierany przez swą młodszą o 10 lat konkubinę, Hannę B. Kierowana przez nich grupa zaczynała od okradania sklepów, by z czasem wyspecjalizować się w komputerach i osprzęcie do nich.
Na trop gangu policja wpadła w 2003 roku, ale dopiero jesienią ub. r. udało się zebrać dostateczne dowody jego działalności. Podejrzanych o kradzieże i rozboje zatrzymano we wrześniu podczas jednorazowej operacji, w której uczestniczyło 150 policjantów.
W miarę postępów śledztwa zebrano także dowody na udział zatrzymanych w kradzieżach i rozbojach nawet przed kilkunastu laty. Gangsterom przypisano udział w 150 przestępstwach z lat 1995- 96, w których śledztwa umorzono już dawno z powodu niewykrycia sprawców.
Na ławie oskarżonych zasiądą także taksówkarze, trudniący się przewożeniem łupów pochodzących z napadów i kradzieży oraz paserzy rozprowadzający łupy. Sąd musi przesłuchać dwustu pokrzywdzonych i ponad tysiąc świadków.
Za czyny opisane na ponad 600 stronach aktu oskarżenia grożą kary od 3 do 15 lat więzienia.(PAP)
olz/ malk/ fal/