Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Woodward: armia pchnęła Obamę do eskalacji wojny w Afganistanie

0
Podziel się:

Wojsko nie pozostawiło wyboru prezydentowi Barackowi Obamie, praktycznie
zmuszając go do niechcianej eskalacji wojny w Afganistanie - to teza książki Boba Woodwarda o
rozterkach prezydenta ws. Afganistanu i Iraku, streszczona przez "Washington Post".

Wojsko nie pozostawiło wyboru prezydentowi Barackowi Obamie, praktycznie zmuszając go do niechcianej eskalacji wojny w Afganistanie - to teza książki Boba Woodwarda o rozterkach prezydenta ws. Afganistanu i Iraku, streszczona przez "Washington Post".

Dziennik zrelacjonował w poniedziałek główny wątek wydanej właśnie książki słynnego dziennikarza pt. "Obama's Wars" (Wojny Obamy), w którym mowa o burzliwych naradach i sporach w Białym Domu co do afgańskiej operacji.

Z relacji Woodwarda, opartej - jak pisze - na notatkach z zebrań, tajnych dokumentach i rozmowach z ponad 100 oficjelami, wynika, że zastanawiając się w ub.r. nad strategią w Afganistanie, Obama oczekiwał od armii i Pentagonu wariantowych propozycji co do dalszego prowadzenia wojny, ale przedstawiono mu tylko jedną: zwiększenie liczby wojsk o 40 tysięcy.

W sprawie tej byli zgodni zarówno minister obrony Robert Gates, jak i przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów admirał Mike Mullen, szef Centralnego Dowództwa generał David Petreaus i ówczesny dowódca sił USA i NATO w Afganistanie generał Stanley McChrystal. (Obecnie, po dymisji McChrystala, wojskami tymi dowodzi Petraeus).

Wojskowi zgodnie twierdzili, że propozycja przedstawiana przez wiceprezydenta Joe Bidena, aby nie zwiększać liczebności sił amerykańskich (wzmocnionych już wcześniej przez Obamę o 20 tysięcy) gwarantuje porażkę.

Co więcej, dowódcy, nie konsultując tego z prezydentem, publicznie opowiadali się za eskalacją wojny: Petraeus w rozmowie z "Washinton Post", Mullen przed komisją Senatu, a McChrystal w przemówieniu w Londynie.

Wywołało to furię cywilnych doradców Obamy w Białym Domu, przede wszystkim szefa kancelarii prezydenckiej Rahma Emanuela. Używając nieparlamentarnego języka, przekazał on wyrazy frustracji prezydenta rzecznikowi Pentagonu Geoffowi Morrellowi.

Obama ostatecznie zgodził się na zwiększenie liczby wojsk, chociaż nie o 40 tys., a tylko o 30 tys. żołnierzy. Swoją strategię, niepopularną na lewym skrzydle Partii Demokratycznej, ogłosił w grudniu.

Rewelacje Woodwarda na temat sporów prezydenta z armią były już częściowo znane z przecieków i publikowane w prasie w okresie debaty nad wojną w drugiej połowie ub.r.

W swojej książce, którą autor ma streszczać w kilku następnych numerach "Washington Post", Woodward opisuje też konflikty administracji Obamy z afgańskim prezydentem Hamidem Karzajem.

Pisze m.in., że zażywa on środki antydepresyjne, co ma tłumaczyć nieobliczalne niekiedy zachowanie. Publicznie krytykowany przez amerykańską administrację Karzaj zagroził w pewnym momencie, że może wejść w sojusz z talibami.

tzal/ keb/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)