Białostocka policja zatrzymała dwóch mieszkańców okolic Warszawy, podejrzanych o wyłudzenie 60 tys. zł i 500 USD od starszego mieszkańca miasta. Jeden z nich podał się telefonicznie za kuzyna w potrzebie, drugi za policjanta - poinformowała policja.
Mężczyźni mają 23 i 28 lat, zatrzymano ich w Białymstoku. Mieli przy sobie ok. 1 tys. zł, kilka telefonów komórkowych, zapasowe baterie do nich oraz karty sim. Przy młodszym znaleziono także ok. dwóch gramów amfetaminy.
Podejrzani są o dokonanie oszustwa tzw. metodą na wnuczka wobec 74-letniego mieszkańca Białegostoku. Najpierw jeden z nich podał się telefonicznie za kuzyna, który pilnie potrzebuje pieniędzy. Starszy pan uwierzył i przekazał oszczędności osobie, która przyszła po te pieniądze.
Potem oddał oszustom kolejne pieniądze, tym razem w przeświadczeniu, że to policja. Zgłosił już bowiem wówczas przestępstwo, ale dał się przekonać, że telefonicznie rozmawia z funkcjonariuszami prowadzącymi śledztwo. Pieniądze miały rzekomo trafić do depozytu. W ten sposób, w ciągu kilku dni stracił prawie 60 tys. zł i 500 dolarów.
Gdy oszuści zadzwonili po raz kolejny (także podali się za policjantów prowadzących śledztwo) i chcieli kolejnych pieniędzy, umówił się z nimi w banku. Zadzwonił jednak na pobliski komisariat by... ustalić szczegóły tej transakcji. Tam dyżurny zorientował się, że to oszustwo. Przestępcy wpadli w pułapkę, gdy odbierali kopertę, w której zamiast pieniędzy były ulotki.
Oszustwa nazywane "metodą na wnuczka" (bo najczęściej przestępcy podają się za wnuków starszych osób, do których dzwonią) policja uważa za jeden z najpopularniejszych sposobów wyłudzania pieniędzy. Mimo apeli i akcji informacyjnych, przestępcy wciąż znajdują łatwowierne, starsze osoby, które dają się zwieść.
Najczęściej oszuści podają się za członków rodziny w pilnej potrzebie finansowej, mówią np. o konieczności zapłaty za leczenie, odszkodowania za wypadek, kosztów naprawy samochodu czy nagłej, niespotykanej okazji zrobienia dobrego interesu.
W przeszłości w województwie podlaskim prowadzone już były nawet specjalne akcje informacyjne ostrzegające przed takimi oszustami. Prowadziła je nie tylko policja, ale także np. banki. Zaangażowane były parafie, spółdzielnie mieszkaniowe, kluby seniora i osiedlowe sklepy. Dzieci z białostockich przedszkoli rozdawały dziadkom laurki z ostrzeżeniem przed takim oszustwami.
Policja apeluje, by w przypadku takiej telefonicznej prośby o nagłą pożyczkę, osobiście kontaktować się z osobą, podającą się za naszego krewnego, nigdy nie ulegać presji czasu, którą wywierają oszuści i potwierdzać informację o danej sytuacji (chorobie, wypadku itp.) u innych członków rodziny.
Wciąż jednak notuje się przypadki takich oszustw. Np. w ub. tygodniu do aresztu trafił mężczyzna, któremu udało się w ten sposób oszukać Polkę mieszkającą w USA. Kobieta przelała mu na wskazane konto 14 tys. dolarów wierząc, że to pilna pożyczka dla krewnego w potrzebie. Dopiero po fakcie skontaktowała się z rodziną w Polsce. (PAP)
rof/ bno/