Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok dla właściciela psów, które śmiertelnie pogryzły mężczyznę

0
Podziel się:

Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz łącznie 10 tys. zł
grzywny skazał w środę Sąd Rejonowy w Łomży (Podlaskie) właściciela pozostawionych bez dozoru psów
uznając, że to jego zwierzęta śmiertelnie pogryzły 54-letniego mężczyznę w miejscowości Dobrylas
koło Zbójnej. Wyrok nie jest prawomocny.

Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz łącznie 10 tys. zł grzywny skazał w środę Sąd Rejonowy w Łomży (Podlaskie) właściciela pozostawionych bez dozoru psów uznając, że to jego zwierzęta śmiertelnie pogryzły 54-letniego mężczyznę w miejscowości Dobrylas koło Zbójnej. Wyrok nie jest prawomocny.

Skazany ma też pokryć koszty postępowania, sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych. To m.in. koszty poniesione przez biegłych badających DNA psów. Sąd oddalił składane także przez prokuraturę powództwo cywilne, o zasądzenie w tym samym procesie odszkodowania (można to zrobić w procesie cywilnym).

Właściciela psów prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci i domagała się dla niego dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, grzywny i rozpatrzenia pozwów cywilnych o odszkodowanie. Oskarżony nie przyznał się i chciał uniewinnienia. Utrzymywał, że to nie jego psy zaatakowały człowieka, a wataha jakichś innych psów.

Śmiertelne pogryzienie miało miejsce w czerwcu 2008 roku. Trzy groźne psy, wilczur i dwa boksery, trzymane były na posesji, w pobliżu której znaleziono martwego mężczyznę. Prawdopodobnie wskutek zaniedbania wydostały się z kojca. Według lekarzy zgon mężczyzny nastąpił w wyniku wstrząsu związanego z pogryzieniem przez psy i znacznym ubytkiem krwi.

W śledztwie i przed sądem przesłuchiwani byli mieszkańcy miejscowości. Niektórzy potwierdzali, że zwierzęta widywane były bez nadzoru poza posesją, której pilnowały. Inni, że były należycie zabezpieczone przed wyjściem poza jej teren i nieagresywne.

W tej sytuacji jednym z ważnych dowodów w sprawie było DNA zwierząt (jako ocenił sąd, "dowodem kluczowym, dopinającym klamrę"), zbadane przez specjalistów m.in. z Zakładu Badania Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. DNA pobrane zostało z rany na łokciu i porównane z kodem genetycznym psów, których właściciela oskarżono. Biegli ocenili, że z dużym prawdopodobieństwem można mówić, że to DNA jednego z tych psów - wilczura. (PAP)

rof/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)