Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie o odszkodowanie za pomyłkę policji - 5 maja

0
Podziel się:

5 maja warszawski sąd okręgowy ma wydać wyrok w procesie za akcję
policyjnych antyterrorystów, którzy w 2008 roku omyłkowo wkroczyli do mieszkania Piotra D.,
powalając go na podłogę i powodując złamanie kręgosłupa.

5 maja warszawski sąd okręgowy ma wydać wyrok w procesie za akcję policyjnych antyterrorystów, którzy w 2008 roku omyłkowo wkroczyli do mieszkania Piotra D., powalając go na podłogę i powodując złamanie kręgosłupa.

Mieszkający w kawalerce przy ul. Wrzeciono na warszawskim Wawrzyszewie 28-letni informatyk domaga się od policji ponad 200 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Pozwana komenda wojewódzka policji z Białegostoku, której funkcjonariusze 5 lutego 2008 roku wkroczyli do mieszkania, przyznaje, że doszło do pomyłki, ale płacić nie chce.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Warszawie zeznawali ostatni świadkowie, m.in. 31- letnia Monika Sz., policjantka pracująca w sekcji dochodzeniowo-śledczej Centralnego Biura Śledczego, która uczestniczyła w akcji antyterrorystów, oraz sam poszkodowany 28-letni Piotr D.

Policjantka zeznała, że gdy pododdział antyterrorystów wchodził do mieszkania, ona czekała przed blokiem, później przesłuchała kobietę, która także znajdowała się w tym mieszkaniu. "Jeden z kolegów zapytał - taki mamy obowiązek - czy ktoś nie potrzebuje pomocy lekarskiej" - mówiła.

Poszkodowany informatyk zeznał z kolei, że w wyniku akcji policjantów ma problemy ze zdrowiem. "Codziennie po dłuższym siedzeniu odczuwam promieniujący ból, nie mogę też dźwigać, nawet niedużych przedmiotów. Nie mogę też uprawiać sportów. To wszystko utrudnia mi życie" - powiedział.

Piotr D. zaznaczył, że wydarzenia z lutego 2008 r. także negatywne wpłynęły na jego psychikę. "Unikam patroli policji, boję się policji i pukania do drzwi. Wywołuje to u mnie lęk i przerażenie. Od tamtego zdarzenia nie odważyłem się nikomu obcemu otworzyć drzwi" - mówił Piotr D.

Również pełnomocniczka powoda mec. Joanna Młot w mowie końcowej zwracała uwagę na stan jego zdrowia. Jej zdaniem nie ma wątpliwości, że to policja popełniła błąd. "Mój klient doznał urazu kręgosłupa. Spośród kilkunastu świadków zeznających w tym procesie nikt nie wykazał, że doszło do tego nie w wyniku działań funkcjonariuszy" - powiedziała Młot.

Z kolei reprezentujący przed sądem policję prawnicy - Robert Żurawski oraz Janusz Radwański tłumaczyli, że antytterroryści pod wskazanym adresem spodziewali się groźnych przestępców. Przyznali, że przy wskazaniu adresu doszło do "nieszczęśliwego zbiegu okoliczności".

"To był oddział specjalny działający w warunkach stresowych. Ci bardzo dobrze wyszkoleni policjanci działali na podstawie odruchów" - mówił mec. Radwański.

Mec. Żurawski przypomniał, że funkcjonariusze działali na podstawie postanowienia wydanego przez prokuraturę i wniósł o oddalenie powództwa.

Sprawą, w ramach Programu Spraw Precedensowych, zajęła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka.(PAP)

gdy/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)