Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił we wtorek trzech mężczyzn oskarżonych w
procesie ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej; b. szefa obiektu skazał na dwa lata więzienia w
zawieszeniu na cztery. W pożarze w 1994 r. zginęło siedem osób, a ponad 280 zostało rannych.

Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił we wtorek trzech mężczyzn oskarżonych w procesie ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej; b. szefa obiektu skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery. W pożarze w 1994 r. zginęło siedem osób, a ponad 280 zostało rannych.

Jedynym skazanym jest Ryszard Gacki, ówczesny kierownik stoczniowej hali (sąd zgodził się na podawanie nazwisk oskarżonych).

W ocenie sądu, to właśnie na nim spoczywał bezpośredni obowiązek sprawdzenia, czy wszystkie drzwi ewakuacyjne w obiekcie były otwarte. Z pięciu drzwi hali, tylko trzy były otwarte; pozostałe były zamknięte na kłódkę.

O nieumyślne spowodowanie tragedii oskarżeni zostali także: b. komendant stoczniowej straży pożarnej Jan Sażalski, a także organizatorzy imprezy z Agencji FM, związanej z katolickim Radiem Plus Gdańsk - Tomasz Tarnowski i Jarosław Klik.

Przewodniczący składu sędziowskiego Robert Studzienny powiedział w uzasadnieniu wyroku, że Sażalskiego nie można uznać winnym zarzutu nieumyślnego doprowadzenia do pożaru, ponieważ - jak ustalono w trakcie śledztwa - ogień powstał w wyniku podpalenia.

"Sprzęt gaśniczy w hali był w ilości większej niż przewidywały to przepisy przeciwpożarowe. Według biegłych, gaśnice te nie były w stanie zdławić tak szybko rozprzestrzeniającego się ognia" - dodał sędzia.

Zdaniem sądu, nie można też uznać winnymi tragedii organizatorów imprezy z Agencji FM. "Dołożyli oni wszelkich starań, aby koncert w hali przebiegł w sposób bezpieczny. Liczba wynajętych 33 ochroniarzy była w zupełności wystarczająca" - podkreślono w uzasadnieniu wyroku.

Wyrok nie jest prawomocny.

Prokurator Krzysztof Prochowski powiedział dziennikarzom, że decyzja o odwołaniu od wyroku zapadnie po otrzymaniu jego pisemnego uzasadnienia. W mowie końcowej prokurator domagał się dla wszystkich oskarżonych kar dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć oraz grzywien.

"Mam już tego dość, nie chcę się odwoływać" - mówił natomiast mediom Gacki.

Jeden z organizatorów imprezy Tomasz Tarnowski ocenił wyrok jako sprawiedliwy. "Nie cieszę się, mam tylko poczucie ulgi. Nie czuję się moralnie odpowiedzialny za tę tragedię, aczkolwiek cały czas myślę o tym, co się wtedy wydarzyło i nigdy o tym nie zapomnę" - dodał.

W jego opinii, to nadzór budowlany i Państwowa Straż Pożarna nie powinny dopuścić, aby stoczniowa hala była wykorzystywana do imprez masowych.

Po raz pierwszy proces rozpoczął się w styczniu 1997 r., po dwóch latach został jednak zawieszony ze względu na trwającą ponad trzy miesiące chorobę Gackiego. Po raz drugi akt oskarżenia został odczytany w styczniu 2000 r. Proces został jednak przerwany z powodu zawieszenia w listopadzie 2001 roku w obowiązkach służbowych przewodniczącego składu sędziowskiego Wojciecha O. Sędzia, prowadząc samochód po pijanemu, spowodował kolizję.

24 listopada 1994 r. w stoczniowej hali można było obejrzeć transmisję satelitarną z wręczenia nagród MTV w Berlinie. Towarzyszył jej koncert zespołu Golden Life. W hali znajdowało się ok. 700-800 osób.

Według świadków pożaru, ogień wybuchł niemal jednocześnie na widowni, gdzie zapaliły się ławki, oraz na drewnianym dachu. Ludzie w popłochu rzucili się do wyjścia. Z pięciu drzwi hali, tylko trzy były otwarte.

Pierwsza przybyła na miejsce jednostka Straży Pożarnej nie mogła zająć się gaszeniem ognia, ponieważ musiała najpierw udrożnić drogi ewakuacyjne. Akcja wyprowadzenia z budynku uczestników imprezy trwała ok. 20 minut. Temperatura wewnątrz hali sięgała 1000 stopni.

Prokuratura ustaliła w trakcie śledztwa, że pożar w hali był wywołany podpaleniem. Do dziś nie udało się wykryć sprawcy. (PAP)

rop/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)