Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wystawa o zagładzie polskiej i czeskiej inteligencji w Sachsenhausen

0
Podziel się:

Prześladowania i deportacje przedstawicieli polskiej inteligencji przez
nazistów w czasie II wojny światowej to wciąż temat mało poznany w Niemczech. Przybliża go otwarta
w sobotę nowa wystawa na terenie dawnego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod
Berlinem.

*Prześladowania i deportacje przedstawicieli polskiej inteligencji przez nazistów w czasie II wojny światowej to wciąż temat mało poznany w Niemczech. Przybliża go otwarta w sobotę nowa wystawa na terenie dawnego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod Berlinem. *

Ekspozycję, zatytułowaną "Zapomniana zagłada? Polska i czeska inteligencja w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Ravensbrueck na początku II wojny światowej", przygotowała Fundacja Brandenburskie Miejsca Pamięci, przy współpracy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i Uniwersytetu Karola w Pradze.

6 listopada 1939 r. Niemcy aresztowali 169 naukowców Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i deportowali ich do obozu Sachsenhausen koło Oranienburga. Po międzynarodowych protestach wielu zostało zwolnionych w 1940 r., ale trzynastu nie przeżyło niewoli.

Do Sachsenhausen trafiło również 630 polskich duchownych katolickich, przeniesionych potem do obozu Dachau. W tym samym czasie po akcji protestacyjnej przeciwko nazistowskiej okupacji aresztowano i deportowano do obozu ponad 1200 czeskich studentów. Jednocześnie do obozu Ravensbrueck wywożono kobiety z obu krajów, przedstawicielki polskiej i czeskiej inteligencji.

Deportacje należały do nazistowskiego planu zniszczenia rdzenia narodów wschodniej Europy. "Poprzez wystawę fundacja chce pokazać, że ofiary II wojny światowej były od początku ofiarami zagłady. Wojna, której motywami były rasizm, nacjonalizm i antysemityzm, nie daje się porównać z innymi wcześniejszymi wojnami" - powiedział dziennikarzom dyrektor Fundacji Brandenburskie Miejsca Pamięci Guenter Morsch.

Na 640 metrach kwadratowych powierzchni wystawowej w nowym muzeum w Sachsenhausen zgromadzono ponad 700 eksponatów, pochodzących m.in. ze zbiorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, prywatnych i udostępnionych przez Kościół.

Wśród pamiątek po deportowanych profesorach jest tekturowa paczka, w której rodzina profesora prawa Stanisława Estreichera, zmarłego w Sachsenhausen w grudniu 1939 r., otrzymała pocztą urnę z jego prochami. Na wystawę wypożyczono także m.in. maskę pośmiertną błogosławionego księdza Stefana Wincentego Frelichowskiego, który zmarł w Dachau w lutym 1945 r.

Część wystawy poświęcona jest tradycji i historii Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Karola w Pradze, należących do najstarszych w Europie. Krakowska uczelnia udostępniła cenne eksponaty: berło oraz herb UJ, portrety rektorów, a nawet fragment starej ławki z sali wykładowej.

Przedstawiono również sylwetki sprawców zagłady inteligencji, w tym majora SS Bruno Muellera, dowódcy oddziału operacyjnego, na którego żądanie 6 listopada 1939 r. zwołano zebranie krakowskich naukowców, po czym podstępnie ich aresztowano.

"Wyraźnie widać wielką ignorancję i arogancję niemieckich okupantów, którzy oznajmili profesorom uczelni z takimi tradycjami, iż to Niemcy są rasą panów" - powiedział Morsch.

Jak wyjaśnił, przy tytule wystawy - "Zapomniana zagłada?" - świadomie postawiono znak zapytania. "Oczywiście w Polsce i Czechach wydarzenia tamte są obecne głęboko w pamięci historycznej. Ale chcemy zadać pytanie m.in. o to, jakie miejsce zagłada inteligencji zajmuje w pamięci Niemców? Odpowiedź jest sceptyczna" - ocenił Morsch.

Jego zdaniem, niemiecka pamięć historyczna jest w dużej mierze zdominowana przez Holokaust i totalitaryzm. "Nie pozostaje wiele miejsca na inne aspekty (...) Chcemy temu przeciwdziałać. Nasza wystawa to też zachęta do słuchania siebie nawzajem, a nie licytowania się na wspomnienia o ofiarach" - dodał.

Profesor Jan Rydel z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreślił, że pamięć o prześladowaniach polskich elit intelektualnych są integralną częścią tożsamości Polaków. "W Niemczech z różnych powodów historia okupacji w Polsce była trochę spychana na plan dalszy w stosunku do zagłady Żydów, która nie da się z niczym porównać" - powiedział Rydel PAP.

"Konserwatywno-prawicowa część niemieckiej opinii publicznej uważała - choć głośno tego nie mówiono - że w 1939 r. Polsce należało dać łupnia, a wojna była prowadzona po rycersku, chociaż źle się stało, że wybuchła. Z kolei narracja lewicowa koncentrowała się na losach Związku Radzieckiego i morderczej wojnie przeciwko temu państwu. Polska też do tej narracji nie pasowała" - wyjaśniał.

"Wydaje się, że w tej chwili obserwujemy pewien przełom. W roku 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Niemczech odbyło się bardzo wiele imprez, zorganizowanych przez stronę niemiecką. Także obecna wystawa jest przykładem serdecznego, rozumiejącego i słuchającego nas zaangażowania w opowiedzenie historii okupacji w Polsce. Miejmy nadzieję, że ta tendencja będzie trwała i zmieni świadomość historyczną Niemców" - dodał Rydel.

Wystawa w Sachsenhausen czynna będzie do końca maja przyszłego roku. Już w zeszły czwartek w obozie w Ravensbrueck otwarto pierwszą, mniejsza część tej samej ekspozycji, na której przedstawiono losy przedstawicielek polskiej i czeskiej inteligencji. Oglądać ją można do końca kwietnia.

Projekt zrealizowano przy wsparciu licznych instytucji z trzech krajów, w tym Kancelarii Prezydenta RP i małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Anna Widzyk (PAP)

awi/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)