Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Zachodniopomorskie: Specjalistyczny sprzęt do walki z kłusownictwem ryb

0
Podziel się:

Noktowizory, pontony, radiotelefony i inny specjalistyczny sprzęt wart ok.
100 tys. zł. trafił do społecznych strażników rybackich, którzy walczą z kłusownictwem na
zachodniopomorskich rzekach łososiowych - poinformowano we wtorek na konferencji prasowej w
Szczecinie.

Noktowizory, pontony, radiotelefony i inny specjalistyczny sprzęt wart ok. 100 tys. zł. trafił do społecznych strażników rybackich, którzy walczą z kłusownictwem na zachodniopomorskich rzekach łososiowych - poinformowano we wtorek na konferencji prasowej w Szczecinie.

Sprzęt zakupiła Federacja Zielonych Gaja ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Pozwoli on doposażyć i ubrać ok. 50 aktywnych strażników-wolontariuszy działających w dorzeczu Iny, Regi, Parsęty i Wieprzy.

Kłusownicy są coraz lepiej wyposażeni i zorganizowani. Z rabunkowego połowu szlachetnych gatunków ryb, takich jak łososie atlantyckie i trocie wędrowne, ciągną duże zyski - mówiono na konferencji.

Szczególne spustoszenie robią wśród ryb, które wpływają w górę rzek przymorza nie tylko w okresie tarła. Okres tarła jest jesienią, ale ryby wpływają z różnym nasileniem praktycznie przez cały rok m.in. w okresie tzw. burz świętojańskich. Kłusownicy używają sieci, agregatów prądotwórczych, wideł, kuszy i oscieni, by schwytać ryby.

"Kłusownictwo jest prawdziwą plagą, w niektórych wsiach w okolicach rzek żyją z tego całe rodziny. Dlatego przestępcy ci są zdesperowani i niebezpieczni, gdy przyjdzie im bronić swoich łupów"- powiedział Jakub Szumin z Federacji Zielonych Gaja.

Prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie Jacek Chrzanowski ocenił, że to właśnie strażnicy-wolontariusze najlepiej sprawdzają się w walce kłusownikami.

"Chociaż by ze względu na ich liczbę. Państwowych strażników jest w województwie tylko 15, a aktywnych ochotników - kilkuset" - zauważył. Zakupiony sprzęt ma ułatwić działania strażników, a ich ubiory - prawie identyczne jak straży granicznej - odstraszać kłusowników.

Gaja wydrukowała również ponad 10 tys. ulotek i broszur, które będą rozdawane w miejscowościach, których mieszkańcy kłusują.

"Chcemy w ten sposób uświadomić, że kłusownictwo jest przestępstwem, za które grozi do 2 lat więzienia. I że żaden kłusownik nie może czuć się bezkarny i bezpieczny, bo świenie wyposażeni strażnicy ich obserwują" - powiedział Szumin.

Andrzej Wołkowski z Towarzystwa Miłośników Parsęty oszacował, że ofiarą kłusowników pada obecnie ponad połowa ryb wpływających z morza do zachodniopomorskich rzek. "Kłusują wszyscy, nie tylko ludzie z tzw. marginesu. Zatrzymywaliśmy już na gorącym uczynku m.in. księdza, policjanta, nauczyciela, wiceprezesa wielkiego koncernu. Wszyscy twierdzili, że nie robili niczego szczególnie nagannego" - opowiadał.

Jak podkreślił, rzeki przymorza i ich ryby są skarbem natury, unikalnym w całym basenie Morza Bałtyckiego. "Gdyby udało się wygrać z kłusownictwem, uchronić populację cennych gatunków, mogłyby stać się atrakcją turystyczną na skalę Europy. Nie trzeba by jeździć na Alaskę, by oglądać strumienie, w których w pewnych okresach jest więcej ryb niż wody - a takie widoki tu jeszcze się zdarzają - czy legalnie wędkować" - zaznaczył.

Zauważył, że z pasji wędkarstwa np. kraje skandynawskie ciągną ogromne zyski. "Tak mogłoby być również w Zachodniopomorskiem, jeśli problem kłusownictwa zostanie rozwiązany" - podkreślił. (PAP)

szt/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)