Dwójka polskich turystów, odnalezionych w środę po słowackiej stronie Tatr, wkrótce przekroczy polską granicę. Turyści, poszukiwani ostatniej nocy przez ratowników TOPR, są cali i zdrowi - poinformował PAP w środę po południu dyżurny ratownik TOPR Andrzej Mikler.
Turyści byli poszukiwani od wtorku, kiedy jeden z nich zadzwonił na policję w Rabce informując, że zgubili się we mgle w rejonie Czerwonych Wierchów.
Po uzyskaniu tej informacji 11 ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wyruszyło w nocy na poszukiwania. Akcja w rejonie Czerwonych Wierchów nie przyniosła jednak rezultatów.
Ratownicy nie mieli żadnych informacji na temat liczebności grupy; nie wiedzieli, kim są zaginieni, ani skąd wyruszyli w góry.
W środę policja ustalała bliższe dane na temat zaginionych, ratownicy posiadali bowiem sprzeczne ze sobą informacje. Okazało się, że turyści nie byli zameldowani w schronisku, z którego - jak początkowo przyjmowano - mieli wyruszyć na wyprawę. Po ustaleniu danych, w góry wyruszyć miała kolejna ekipa ratowników.
Jak się okazało, turyści zeszli na stronę słowacką w rejonie Cichej Doliny. W środę o godz. 11.55 odnalazła ich Horska Zachranna Slużba. Po południu turyści przekroczą polską granicę. Z informacji uzyskanych przez TOPR z policji wynika, że zaginionymi prawdopodobnie są ksiądz z bratem z Bielska Podlaskiego.
Jak poinformował PAP naczelnik TOPR Jan Krzysztof, poszukiwania zaginionych byłyby znacznie ułatwione, gdyby ratownicy TOPR-u mieli dostęp do informacji lokalizujących telefon komórkowy zagubionej osoby. Obowiązujące obecnie regulacje prawne takich możliwości TOPR nie dają.
"Takich sytuacji mamy kilka w roku, ale ratujemy wtedy życie ludzkie. Dlatego od kilku lat występujemy o umożliwienie nam dostępu do tych danych" - powiedział Jan Krzysztof.
Warunki turystyczne w górach są trudne. We wtorek ratownicy TOPR znaleźli w Tatrach ciała dwóch innych turystów, poszukiwanych od poniedziałku.(PAP)
hp/ bno/ gma/